środa, 4 marca 2015

Rozdział 38

      Lot minął zaskakująco szybko, spędziłam go na słuchaniu muzyki dzieląc słuchawki z Mario, później rozmawialiśmy jeszcze o wigilijnej kolacji i o tym kogo na nią zaprosimy. Pojawił się też wątek klubowej wigilii i tego czy pójdę z Mario na nią, co prawda zostałam też zaproszona na klubową wigilię Borussi i tu tworzył się mały problem bo obie kolacje były w tym samym czasie, ale obiecałam mojemu ukochanemu, że przemyślę jego propozycję.
     Wybiła 13:00, nasz samolot podchodził właśnie do lądowania, po kilku minutach stałam już na płycie Dortmundzkiego lotniska trzymając Mario za rękę. Byłam strasznie podekscytowana, bo wiedziałam, że zaraz zobaczę chłopaków, Anię i Cathy, gdyż mieli po nas przyjechać i mieliśmy iść razem na obiad.
     Pogoda w Dortmundzie odzwierciedlała mój nastrój, było pochmurno, padał deszcz (no błagam deszcz w grudniu?) i jak na wczesną godzinę było dość ciemno, ale nie narzekałam lubię taką  pogodę.
-dobra skup się i powiedz kto dokładnie będzie.- zagadnęłam z uśmiechem
-no więc na sto procent Marco i Moritz, Nuri, Robercik i Ania, Mats i Cathy.  A co?
-nic, byłam ciekawa ile osób się za nami stęskniło.- odpowiedziałam i pociągnęłam Mario w stronę naszych walizek. Przez cały czas myślałam o tych odrzuconych zaręczynach i zastanawiałam się czy opowiedzieć wszystko Ani, ona chyba umiałaby mi pomóc.- Mario?
-tak, kochanie?
-o której tu będą?
-za jakieś 5 minut, a co ci tak śpieszno do nich?- zapytał podejrzliwie, a ja od razu spanikowałam że Mario czegoś się domyśla i zaczęłam się jąkać:
-no bo, no.. stęskniłam się za Anią i Cathy.
-no chyba, że tak.-pocałował mnie w czubek głowy i przytulił, czułam się okropnie, widząc jak Mario się stara, a ja nie byłam wobec niego szczera. Przyznaję się, nie zasługiwałam na niego. Było mi głupio, ale nie chciałam mu powiedzieć, że prawdopodobnie czuję coś do jego najlepszego przyjaciela. Nie mogłabym mu tego powiedzieć, za bardzo by go to zraniło, a ich przyjaźń pewnie by ucierpiała i to dość mocno. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos Mario.
-halo Ziemia do Zuzy, Ania i Cathy już tu są.- spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem, uśmiechał się i patrzył przed siebie, poszłam w jego ślady i spojrzałam w tym samym kierunku, po chwili ujrzałam całą siódemkę. Ania i Cathy stały krok przed chłopakami, od razu puściłam rękę Mario i zostawiając do samego z walizkami podbiegłam do dziewczyn, uścisnęłam najpierw Cathy, a później podeszłam i przytuliłam Anię, przytulając ją spojrzałam przez jej ramię na Marco, który delikatnie się do mnie uśmiechnął, po kilku sekundach witałam się już z Robertem, później z Moritzem, Matsem, Nurim a na końcu z Marco. Przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w jego szyję. Przez dłuższą chwilę nie miałam zamiaru go puścić, aż w końcu odezwała się Ania:
-o Zu! zobacz Mario taki dobry przyniósł wasze bagaże.- doskonale wiedziałam, że moja przyjaciółka nie jest tępa i już czegoś zaczynała się domyślać, a dla mojego dobra zakomunikowała mi, że podszedł Mario, który przywitał się ze wszystkimi i podobnie do mnie zostawił sobie blondyna na koniec.
-to co idziemy coś zjeść?- zapytał uradowany Mo.
-Ty to tylko o jedzeniu, żarłoku!- powiedział żartobliwie Mats, zsuwając mu czapkę na oczy.
- no co? głodny jestem!- tłumaczył się 23 latek.
-okay, to robimy tak, że Rob jedziesz z Marco i Mario, bo ja chcę pogadać z Zu. Spotkamy się w restauracji.
-a ja już nie mam tu nic do powiedzenia?- zaprotestowałam z rozbawieniem
-absolutnie nic.- odpowiedziała z uśmiechem i wzięła moją walizkę lekko ciągnąc mnie w kierunku jej samochodu. Po chwili siedziałyśmy już w jej samochodzie a moja przyjaciółka właśnie przekręciła kluczyk w stacyjce, a silnik wydobył z siebie cudowny ryk.- więc co stało się w Warszawie? tylko bez ściem.
-no... nic wielkiego.
-i dlatego ledwo co odkleiłam cię od Reus'a?
-no bo Mario...
-co on znowu zrobił? przysięgam że go kiedyś zabiję..- było słychać troskę w jej głosie
-on mi się oświadczył. - po moich słowach Ania momentalnie zahamowała, a za nami rozległ się dźwięk klaksonu, moja przyjaciółka spojrzała w lusterko wsteczne i wyszczerzyła ząbki w uśmiechu po czym wyjęła telefon i zadzwoniła do Mario, który jechał za nami z Lewym i Marco.
-jakiś problem?- rzuciła rozbawionym głosem
-weź mi dziewczyny nie poturbuj, tą swoją jazdą.
-a nie narzeczonej?
- Anka!- zezłościłam się i wyrwałam jej telefon- nie przyjęłam oświadczyn!
-kuźwa przepraszam...
- spoko, jakoś się mu wytłumaczę dlaczego o tym wiesz...
-czekaj! coś ty powiedziała?! nie przyjęłaś, czemu?- spojrzałam na nią a potem w okno.- czekaj..boże Zu, chodzi o blondaska! Jezu...
- no bo ja nie wiem co czuję.
-porozmawiaj szczerze z Mario.
- nie mogę, gdybym mu powiedziała ich przyjaźń runęłaby jak domek z kart..
-no ale nie możesz go okłamywać. A co z Marco jemu też nic nie powiesz?
- nie wiem, potrzebuję kilku dni ma zastanowienie się nad tym wszystkim
-okay. Chodź jesteśmy na miejscu.- wyłączyła silnik i wysiadła a ja chwilę po niej.- chodź tu mała.- przytuliła mnie- pamiętaj, że zawsze przy tobie będę i nie zostawię cię samej z problemami.- doceniałam to jak Ania mnie traktowała, trochę jak młodszą siostrę
-dzięki za wszystko.- odsunęłam się od niej i uśmiechnęłam. Akurat na parking wjechały dwa samochody. Jeden z Lewym, Mario i Marco i drugi z Matsem, Cathy, Nurim i Moritzem.
-idziemy jeść!- krzyknął Mo wysiadając z  auta.
-ale mu przywalę zaraz! Całą drogę miauczy że jest głodny.- pożalił się Mats, opuszczając miejsce kierowcy.
- A może jest?- zaśmiał się Mario, podchodząc i przytulając mnie.
-stary co się sapiesz?- zapytał rozbawiony zachowaniem przyjaciela Moritz.
-jak cię sapnę to ci własna babcia dokładki nie zaproponuje.- na ten tekst wszyscy zwijali się ze śmiechu a podirytowany Mats ruszył w kierunku wejścia, my zaraz za nim.
Szłam między Anią, która rozmawiała z Robertem, a Mario, który rozmawiał z Mo. Tak więc stwierdziłam, że zrobi kilka kroków w tył gdzie szedł przygaszony Marco, na początku szłam tuż obok niego w ciszy, ale martwiłam się o niego, bo nagle zrobił się taki ponury, postanowiłam zapytać o co chodzi, jednak obojętnym tonem powiedział, że o nic.
-Reus!- zdenerwowało mnie to, że nawet nie uraczył mnie żadnym spojrzeniem, kiedy ze mną rozmawiał.
-Powiedziałem, że o nic!- powiedział z nieukrywaną złością, aż mnie zamurowało. Nigdy dla mnie taki nie był, zabolało mnie to w jaki sposób mnie potraktował. Marco oddalił się, zostawiając mnie w tyle. Przystanęłam na chwilę, żeby ogarnąć co się stało, że tak mnie potraktował.
-Zu! idziesz?- zawołał Moritz, a ja się ocknęłam i ruszyłam w kierunku przyjaciół.-co jest?- zapytał Mo kiedy do nich podeszłam. Spojrzałam na Marco, który spojrzał się na mnie.
-naprawdę nic ważnego..- odwróciłam wzrok od blondyna i spojrzałam na mojego rozmówcę.
     Weszliśmy do restauracji, była dwupiętrowa co mnie lekko zdziwiło, poprowadzono nas do wcześniej zarezerwowanego stolika dla 10 osób. (ale dlaczego kelner powiedział 10, jeśli nas jest 9?). Byłam zaskoczona, ale nie tylko ja. Marco chyba też o czymś nie wiedział bo jego mina wyrażała mnie mniejsze zdziwienie od mojego. Kelner wskazał nam miejsca, pech chciał że siedziałam obok Marco, a Mario na przeciwko mnie, obok mojego ukochanego było wolne miejsce. Co się tu dzieje? Zastanawiałam się, a właściwie próbowałam sobie przypomnieć czy Mario mówił mi o kimś jeszcze, ale doskonale pamiętam, że nie mówił o nikim spoza naszej paczki znajdującej się tu. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dość nieprzyjemny głos dodatkowego gościa, którego nie znałam....


                                              *                       *                   *
od autorki: tak jak obiecałam, mamy środę mamy rozdział. Nie do końca jestem z niego zadowolona, bo widziałam go trochę inaczej w mojej początkowej wizji rozdziału. Jest sporo dialogów, ale też bohaterzy mieli sobie sporo do opowiedzenia jak sami widzicie. Następny planuję dodać w piątek lub w sobotę. Tak więc za niedługo. Jak wam się podoba, rozdział? Pozdrawiam /Patty :3

1 komentarz:

  1. Kochana świetny. Tylko pytam się dlaczego w takim momencie? Nie no nie wytrzymam do piątku, a do soboty to już w ogóle. Umieram z ciekawości i szczerze mówiąc nie mam pojęcia, kto mógł się tam jeszcze pojawić. Jedno jest pewne; Mario wie kto to jest. Marco trochę chamsko potraktował Zu, ale myślę, że to wszystko związane jest z nią i Goetze. Mimo wszystko wolę, aby to Mario był związany z Zu, ale zdaję się na twoją wyobraźnię. Jestem pewna, że jeszcze nie raz mnie zaskoczysz.
    Zapraszam do mnie na:
    nie-lekajcie-sie.blogspot.com Pojawił się tam jedenasty rozdział. Mam nadzieję, że zostawisz po sobie ślad ;D
    Pisz szybko następny <3 Ploszę...
    Weny ;***

    OdpowiedzUsuń