Była to dość wysoka, szczupła kobieta o ciemnozielonych oczach i czarnych długich włosach. Na moje oko miała jakieś 21-22 lata.
-wybaczcie za spóźnienie, ale korki straszne. O Mario, z dnia na dzień coraz większe ciacho z ciebie!- trajkotała swoim piskliwym głosem. Większość naszej grupki, chociaż nie była zachwycona obecnością dziewczyny przywitała ją. Ja i Marco wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i uznaliśmy że nie zrobiła na nas dobrego wrażenia.
- Bett poznaj moją dziewczynę Zuzę.- Mario przedstawił mnie a ja tylko wymieniłam ze znajomą zimne spojrzenia co nie uszło uwadze Marco i Mario. -a to mój najlepszy przyjaciel, Marco.- blondyn rzucił obojętne "miło mi" jednak nawet nie podniósł wzroku, żeby na nią spojrzeć.- to Bett, właśnie wróciła z Londynu.
- Mario, dziobku nie wspomnisz że byliśmy razem przez 2 lata?- spojrzałam wściekłym spojrzeniem na nią a chwilę później na Mario.
-Ekhym..- odchrząknął teatralnie Mats.- Mo był bardzo głodny zamówmy już coś.
-tak, dobry pomysł...- zgodził się z Matsem, Mario, a ja posłałam mu pogardliwe spojrzenie. Po złożeniu zamówień i nawet po skończonym posiłku rozmowy przy stole toczyły się w sumie między wszystkimi, ale Mario i tak poświęcał najwięcej czasu Bett, gdy ja coś powiedziałam tylko na mnie spojrzał i nawet niczego nie skomentował, totalnie miał mnie gdzieś, bolało mnie to, że byłoby mu na rękę gdybym stamtąd wyszła. Nie rozumiałam jego zachowania, ostatnio wyjaśniłam mu jak mnie boli jego zachowanie wobec kobiet a on? A on zachowywał się jak gdyby żadnej takiej rozmowy nie było.
Po kilka lampkach wina, które Mario i Bett pochłaniali jak gąbki, zaczęli się do siebie kleić. Nie umiałam na to patrzeć, wstałam i miałam wyjść, ale wszyscy spojrzeli na mnie pytającym spojrzeniem.
-Wybaczcie, jakoś mi niedobrze-skierowałam wzrok na Bett- idę się przewietrzyć, Marco przepuścisz mnie?
-Właściwie to chyba też pójdę, bo coś niezbyt...no..- również spojrzał na Bett i Mario a ja posłałam lekki uśmiech w kierunku blondyna, bo mimo że chyba był na mnie zły to trzymał moją stronę kiedy Mario, robił coś co mnie raniło.
-Zu, czekajcie. Ogarnę ich.- szepnął do mnie Mats
-nie trzeba, my już wychodzimy- spojrzałam na Marco, po czym dodałam z ironią w kierunku Mario- miłego wieczory wam życzę...
- ej! Zuzik!- zaczęła zmartwiona Cathy, której odpowiedziałam że zdzwonimy się wieczorem. Po chwili ruszyłam w kierunku wyjścia, jednak zatrzymał mnie głos Mario.
-Zuza nie wydurniaj się!- powiedział podniesionym tonem i złapał mnie za nadgarstek.
-Ałć!- syknęłam- puść!
-Mario!- próbował przywrócić go do porządku Mats, udało mu się bo Mario mnie puścisz. Spojrzałam na twarz czarnowłosej dziewczyny, widniał na niej bezczelny uśmieszek. Miałam ochotę zetrzeć jej go z twarzy...
-przeginasz stary!- syknął do niego Marco.
Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz rozpłakałam się i nie potrafiłam się opanować, w takich sytuacjach ta, Marco po raz kolejny pokazał że mnie nie zawiedzie. Pomimo atmosfery jaka między nami panowała od kilku godzin podszedł i przytulił mnie. Przez chwilę szeptał żebym się uspokoiła i że jest przy mnie, a później poprowadził do swojego samochodu, komunikując że jedziemy do niego. Po drodze dostałam sms-a od Mario: "Masz zamiar wrócić do domu, czy tak idealnie Ci z Marco?", chwilę później dostałam sms-a od Matsa, żebym nie przejmowała się tym co pisze Mario, bo jest kompletnie pijany. " jeśli nie chcesz żebym wracała po prostu mi to napisz"- takiego sms-a wysłałam do Mario, a Matsowi wysłałam zwykłe "okay". Przez całą drogę do domu Reusa czekałam na odpowiedź od Mario, a bardzo chciałam, żeby odpisał. W końcu dojechaliśmy do domu blondyna, przestałam czekać na odpowiedź i odłożyłam telefon na szafkę w kuchni i usiadłam w salonie. Pewnie wszyscy myślą, że na rękę mi ta kłótnia z Mario. Otóż nie jest mi na rękę, bo jakby nie było bardzo kocham Mario, a to że coś mnie zauroczyło w blondynie to inna sprawa.
-Marco, możemy pogadać?- podeszłam do blondyna, który przeszukiwał szafę.
-miałem nadzieję, że dzisiaj tego uniknę...- spojrzał na mnie smutnym wzrokiem a ja od razu zapytałam dlaczego tak bardzo chce uniknąć rozmowy ze mną.- nawet nie powiedziałaś, że się zaręczyliście...- no tak, o to mu chodziło!
-powiedziałabym Ci gdybym miała o czym... nie przyjęłam oświadczyn.
-bo?
-bo powiedzmy, że nie jestem gotowa na tak duży krok..
-ale nadal jesteście razem?
-szczerze, to już sama nie wiem.- posmutniałam a on przytulił mnie do siebie i przeprosił za swoje zachowanie, wtedy pod restauracją. Siedziałam wtulona w niego przez dłuższy czas, jednak musiałam się "odkleić" od blondyna gdyż zadzwonił mój telefon, podeszłam i spojrzałam kto dzwonił. To była Cathy.
-Zu wszystko okay?
-tak jest w miarę dobrze, a jak tam towarzystwo?
-no więc...- wahała się, ale zachęciłam ją do powiedzenia- Mario i Bett wzięli wspólną taxówkę..- wyrzuciła to z siebie.
-a okay..- byłam zmieszana i nie wiedziałam co myśleć, Cathy jeszcze kilka razy mnie zapewniła, że jakby coś się działo to ona i Mats są do mojej dyspozycji, podziękowałam i rozłączyłam się. Na początku myślałam, że może Mario ją tylko odwozi, ale chwilę później doszłam do wniosku, że Mario nie przepuściłby takiej okazji, tym bardziej że zachowywali się tak a nie inaczej wobec siebie.
- co jest?
-nic, chodź zrobimy coś do jedzenia?- zaproponowałam a blondyn zgodził się na moją propozycję. Widziałam, że Marco doskonale sobie radzi, dlatego nie chciałam wchodzić mu w drogę i usiadłam na kuchennym blacie i pilotem włączyłam muzykę. Marco co jakiś czas spoglądał na mnie i się uśmiechał, a mnie coraz bardziej coś ciągnęło do niego.
Po tych małych kuchennych rewolucjach Reus'a stwierdziliśmy że jednak nie jesteśmy głodni i zasiedliśmy na kanapie przed kominkiem, to znaczy on usiadł normalnie a ja położyłam się opierając głowę na jego nogach, blondyn co jakiś czas bawił się moimi włosami.
-zobacz.-spojrzał w okno- śnieg zaczął padać- podniosłam się podeszłam do tarasowych drzwi, otworzyłam je i wyszłam na zewnątrz. Zaraz za mną wyszedł Marco i założył mi na ramiona swoją bluzę i stanął naprzeciwko mnie, obserwując jak płatki śniegu zaplątują się w moich włosach, ja zaś obserwowałam to samo zjawisko na jego perfekcyjnie ułożonych włosach, spoglądając też co jakiś czas w jego błyszczące oczy.
Na dworze było już ciemno, światło wychodzące na zewnątrz biło jedynie od kominka salonowego, w radiu szybka piosenka ustąpiła miejsca spokojnej balladzie (unchained melody), blondyn położył swoje ręce na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie, zaczęliśmy się kołysać w rytm piosenki. Po skończonym tańcu spojrzałam na niego, uśmiechnęłam się i oddaliłam nieznacznie chcąc wejść do środka, jednak po raz kolejny tego wieczoru poczułam jego dotyk na mojej talii, przyciągnął mnie lekko do siebie i obrócił tak bym stała przodem do niego. Spojrzałam mu w oczy, a jego twarz zbliżyła się do mojej, chwilę później nasze usta były złączone w czułym pocałunku. Nie protestowałam, moje ręce wplotły się w jego włosy, a on wziął mnie na ręce i nadal całując zaniósł do sypialni. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, aż w końcu blondyn pozbawił koszulki najpierw siebie a później mnie, kiedy jego spodnie wylądowały na podłodze obok moich, zadzwonił telefon Marco i uniemożliwił nam dokończenie naszej interakcji.
- to Mario...- powiedział lekko zmieszany.
-jak coś to ja już śpię.
-okay- uśmiechnął się po czym odebrał, kiedy tak z nim rozmawiał dotarło do mnie co zrobiłam, czułam się okropnie, ale jedyne co mnie usprawiedliwiało to fakt, że Mario prawdopodobnie bawił się tak samo.-halo? tak... jest, ale śpi... co zrobiłeś?!.... jezu Mario jesteś idiotą... nie nie przyjeżdżaj bo pewnie nawet nie chce cię widzieć... że gdzie?!... pojebało cie, stary?... Zu Ci tego nie wybaczy!- rozłączył się.- kurwa!- zaklął Marco po zakończonej rozmowie.
- co jest?- spytałam lekko zdenerwowana.
-nic takiego...- spojrzał na mnie i przeczesał swoje włosy, które były w małym nieładzie
-Marco...- spojrzałam na niego proszącym wzrokiem
-Mario chce pojechać do Londynu, na dwa dni... z Bett..- w tym momencie coś we mnie pękło, nie mogłam stracić Mario i w ogóle co to za pomysł z tym Londynem?! Miałam nadzieję, że jak wytrzeźwieje to przemyśli to i mu przejdzie... W trakcie mojego załamania, Marco znalazł dla mnie swoją klubową żółto- czarną koszulkę, dał mi ją i wyszedł na chwilę dając mi trochę czasu dla siebie. Dobrze mnie znał i wiedział, że potrzebowałam tego. Po kilku minutach wrócił i położył się obok mnie. Leżałam obok blondyna w bezruchu, ta wiadomość tak mnie zmiażdżyła że nie miałam siły nawet płakać, w końcu Marco przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Najlepszym lekarstwem dla mnie był sen, dlatego postanowiłam zasnąć i rano spróbować ogarnąć wszystko co wymknęło się spod mojej kontroli...
-wybaczcie za spóźnienie, ale korki straszne. O Mario, z dnia na dzień coraz większe ciacho z ciebie!- trajkotała swoim piskliwym głosem. Większość naszej grupki, chociaż nie była zachwycona obecnością dziewczyny przywitała ją. Ja i Marco wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i uznaliśmy że nie zrobiła na nas dobrego wrażenia.
- Bett poznaj moją dziewczynę Zuzę.- Mario przedstawił mnie a ja tylko wymieniłam ze znajomą zimne spojrzenia co nie uszło uwadze Marco i Mario. -a to mój najlepszy przyjaciel, Marco.- blondyn rzucił obojętne "miło mi" jednak nawet nie podniósł wzroku, żeby na nią spojrzeć.- to Bett, właśnie wróciła z Londynu.
- Mario, dziobku nie wspomnisz że byliśmy razem przez 2 lata?- spojrzałam wściekłym spojrzeniem na nią a chwilę później na Mario.
-Ekhym..- odchrząknął teatralnie Mats.- Mo był bardzo głodny zamówmy już coś.
-tak, dobry pomysł...- zgodził się z Matsem, Mario, a ja posłałam mu pogardliwe spojrzenie. Po złożeniu zamówień i nawet po skończonym posiłku rozmowy przy stole toczyły się w sumie między wszystkimi, ale Mario i tak poświęcał najwięcej czasu Bett, gdy ja coś powiedziałam tylko na mnie spojrzał i nawet niczego nie skomentował, totalnie miał mnie gdzieś, bolało mnie to, że byłoby mu na rękę gdybym stamtąd wyszła. Nie rozumiałam jego zachowania, ostatnio wyjaśniłam mu jak mnie boli jego zachowanie wobec kobiet a on? A on zachowywał się jak gdyby żadnej takiej rozmowy nie było.
Po kilka lampkach wina, które Mario i Bett pochłaniali jak gąbki, zaczęli się do siebie kleić. Nie umiałam na to patrzeć, wstałam i miałam wyjść, ale wszyscy spojrzeli na mnie pytającym spojrzeniem.
-Wybaczcie, jakoś mi niedobrze-skierowałam wzrok na Bett- idę się przewietrzyć, Marco przepuścisz mnie?
-Właściwie to chyba też pójdę, bo coś niezbyt...no..- również spojrzał na Bett i Mario a ja posłałam lekki uśmiech w kierunku blondyna, bo mimo że chyba był na mnie zły to trzymał moją stronę kiedy Mario, robił coś co mnie raniło.
-Zu, czekajcie. Ogarnę ich.- szepnął do mnie Mats
-nie trzeba, my już wychodzimy- spojrzałam na Marco, po czym dodałam z ironią w kierunku Mario- miłego wieczory wam życzę...
- ej! Zuzik!- zaczęła zmartwiona Cathy, której odpowiedziałam że zdzwonimy się wieczorem. Po chwili ruszyłam w kierunku wyjścia, jednak zatrzymał mnie głos Mario.
-Zuza nie wydurniaj się!- powiedział podniesionym tonem i złapał mnie za nadgarstek.
-Ałć!- syknęłam- puść!
-Mario!- próbował przywrócić go do porządku Mats, udało mu się bo Mario mnie puścisz. Spojrzałam na twarz czarnowłosej dziewczyny, widniał na niej bezczelny uśmieszek. Miałam ochotę zetrzeć jej go z twarzy...
-przeginasz stary!- syknął do niego Marco.
Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz rozpłakałam się i nie potrafiłam się opanować, w takich sytuacjach ta, Marco po raz kolejny pokazał że mnie nie zawiedzie. Pomimo atmosfery jaka między nami panowała od kilku godzin podszedł i przytulił mnie. Przez chwilę szeptał żebym się uspokoiła i że jest przy mnie, a później poprowadził do swojego samochodu, komunikując że jedziemy do niego. Po drodze dostałam sms-a od Mario: "Masz zamiar wrócić do domu, czy tak idealnie Ci z Marco?", chwilę później dostałam sms-a od Matsa, żebym nie przejmowała się tym co pisze Mario, bo jest kompletnie pijany. " jeśli nie chcesz żebym wracała po prostu mi to napisz"- takiego sms-a wysłałam do Mario, a Matsowi wysłałam zwykłe "okay". Przez całą drogę do domu Reusa czekałam na odpowiedź od Mario, a bardzo chciałam, żeby odpisał. W końcu dojechaliśmy do domu blondyna, przestałam czekać na odpowiedź i odłożyłam telefon na szafkę w kuchni i usiadłam w salonie. Pewnie wszyscy myślą, że na rękę mi ta kłótnia z Mario. Otóż nie jest mi na rękę, bo jakby nie było bardzo kocham Mario, a to że coś mnie zauroczyło w blondynie to inna sprawa.
-Marco, możemy pogadać?- podeszłam do blondyna, który przeszukiwał szafę.
-miałem nadzieję, że dzisiaj tego uniknę...- spojrzał na mnie smutnym wzrokiem a ja od razu zapytałam dlaczego tak bardzo chce uniknąć rozmowy ze mną.- nawet nie powiedziałaś, że się zaręczyliście...- no tak, o to mu chodziło!
-powiedziałabym Ci gdybym miała o czym... nie przyjęłam oświadczyn.
-bo?
-bo powiedzmy, że nie jestem gotowa na tak duży krok..
-ale nadal jesteście razem?
-szczerze, to już sama nie wiem.- posmutniałam a on przytulił mnie do siebie i przeprosił za swoje zachowanie, wtedy pod restauracją. Siedziałam wtulona w niego przez dłuższy czas, jednak musiałam się "odkleić" od blondyna gdyż zadzwonił mój telefon, podeszłam i spojrzałam kto dzwonił. To była Cathy.
-Zu wszystko okay?
-tak jest w miarę dobrze, a jak tam towarzystwo?
-no więc...- wahała się, ale zachęciłam ją do powiedzenia- Mario i Bett wzięli wspólną taxówkę..- wyrzuciła to z siebie.
-a okay..- byłam zmieszana i nie wiedziałam co myśleć, Cathy jeszcze kilka razy mnie zapewniła, że jakby coś się działo to ona i Mats są do mojej dyspozycji, podziękowałam i rozłączyłam się. Na początku myślałam, że może Mario ją tylko odwozi, ale chwilę później doszłam do wniosku, że Mario nie przepuściłby takiej okazji, tym bardziej że zachowywali się tak a nie inaczej wobec siebie.
- co jest?
-nic, chodź zrobimy coś do jedzenia?- zaproponowałam a blondyn zgodził się na moją propozycję. Widziałam, że Marco doskonale sobie radzi, dlatego nie chciałam wchodzić mu w drogę i usiadłam na kuchennym blacie i pilotem włączyłam muzykę. Marco co jakiś czas spoglądał na mnie i się uśmiechał, a mnie coraz bardziej coś ciągnęło do niego.
Po tych małych kuchennych rewolucjach Reus'a stwierdziliśmy że jednak nie jesteśmy głodni i zasiedliśmy na kanapie przed kominkiem, to znaczy on usiadł normalnie a ja położyłam się opierając głowę na jego nogach, blondyn co jakiś czas bawił się moimi włosami.
-zobacz.-spojrzał w okno- śnieg zaczął padać- podniosłam się podeszłam do tarasowych drzwi, otworzyłam je i wyszłam na zewnątrz. Zaraz za mną wyszedł Marco i założył mi na ramiona swoją bluzę i stanął naprzeciwko mnie, obserwując jak płatki śniegu zaplątują się w moich włosach, ja zaś obserwowałam to samo zjawisko na jego perfekcyjnie ułożonych włosach, spoglądając też co jakiś czas w jego błyszczące oczy.
Na dworze było już ciemno, światło wychodzące na zewnątrz biło jedynie od kominka salonowego, w radiu szybka piosenka ustąpiła miejsca spokojnej balladzie (unchained melody), blondyn położył swoje ręce na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie, zaczęliśmy się kołysać w rytm piosenki. Po skończonym tańcu spojrzałam na niego, uśmiechnęłam się i oddaliłam nieznacznie chcąc wejść do środka, jednak po raz kolejny tego wieczoru poczułam jego dotyk na mojej talii, przyciągnął mnie lekko do siebie i obrócił tak bym stała przodem do niego. Spojrzałam mu w oczy, a jego twarz zbliżyła się do mojej, chwilę później nasze usta były złączone w czułym pocałunku. Nie protestowałam, moje ręce wplotły się w jego włosy, a on wziął mnie na ręce i nadal całując zaniósł do sypialni. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, aż w końcu blondyn pozbawił koszulki najpierw siebie a później mnie, kiedy jego spodnie wylądowały na podłodze obok moich, zadzwonił telefon Marco i uniemożliwił nam dokończenie naszej interakcji.
- to Mario...- powiedział lekko zmieszany.
-jak coś to ja już śpię.
-okay- uśmiechnął się po czym odebrał, kiedy tak z nim rozmawiał dotarło do mnie co zrobiłam, czułam się okropnie, ale jedyne co mnie usprawiedliwiało to fakt, że Mario prawdopodobnie bawił się tak samo.-halo? tak... jest, ale śpi... co zrobiłeś?!.... jezu Mario jesteś idiotą... nie nie przyjeżdżaj bo pewnie nawet nie chce cię widzieć... że gdzie?!... pojebało cie, stary?... Zu Ci tego nie wybaczy!- rozłączył się.- kurwa!- zaklął Marco po zakończonej rozmowie.
- co jest?- spytałam lekko zdenerwowana.
-nic takiego...- spojrzał na mnie i przeczesał swoje włosy, które były w małym nieładzie
-Marco...- spojrzałam na niego proszącym wzrokiem
-Mario chce pojechać do Londynu, na dwa dni... z Bett..- w tym momencie coś we mnie pękło, nie mogłam stracić Mario i w ogóle co to za pomysł z tym Londynem?! Miałam nadzieję, że jak wytrzeźwieje to przemyśli to i mu przejdzie... W trakcie mojego załamania, Marco znalazł dla mnie swoją klubową żółto- czarną koszulkę, dał mi ją i wyszedł na chwilę dając mi trochę czasu dla siebie. Dobrze mnie znał i wiedział, że potrzebowałam tego. Po kilku minutach wrócił i położył się obok mnie. Leżałam obok blondyna w bezruchu, ta wiadomość tak mnie zmiażdżyła że nie miałam siły nawet płakać, w końcu Marco przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Najlepszym lekarstwem dla mnie był sen, dlatego postanowiłam zasnąć i rano spróbować ogarnąć wszystko co wymknęło się spod mojej kontroli...
* * *
od autorki: Mamy 39 rozdział (wow, strasznie szybko lecą te rozdziały czuję się jakbym dopiero co dodała pierwszy), zauważyłam jednak, że coś mało komentujecie no ale mam nadzieję że to przejściowe. Zastanawiam się czy chcielibyście niespodziankę przy 40 rozdziale? (Który pojawi się chyba w następną sobotę) ;)
Miałej soboty! Pozdrawiam /Patty :3
od autorki: Mamy 39 rozdział (wow, strasznie szybko lecą te rozdziały czuję się jakbym dopiero co dodała pierwszy), zauważyłam jednak, że coś mało komentujecie no ale mam nadzieję że to przejściowe. Zastanawiam się czy chcielibyście niespodziankę przy 40 rozdziale? (Który pojawi się chyba w następną sobotę) ;)
Miałej soboty! Pozdrawiam /Patty :3
Ja to ciągle mam nadzieje że Zu bedzie wkońcu z Marco oni do siebie pasują . rozdiał cudowny pozdrawiam Marlena
OdpowiedzUsuńuuuu coraz to lepiej :)
OdpowiedzUsuńdodaj jutro kolejny
PROOOOOSIMY !
.M.G.