Rano obudził mnie dźwięk pukania do drzwi, otworzyłam oczy i zobaczyłam budzącego się Marco. W pierwszym momencie myślałam że coś między nami zaszło wczorajszego wieczora, ale chwilę później przypomniało mi się, że to ja poprosiłam Marco o to by został ze mną. Po chwili blondyn przywitał mnie uśmiechem i poszedł otworzyć drzwi, ja wstałam i narzuciłam na siebie bluzę, którą Marco zostawił w pokoju i poszłam do łazienki. Po drodze usłyszałam jak Marco na kogoś krzyczy, moje pierwsze skojarzenie padło na Mario, czy było trafne?, w celu sprawdzenia tego bez wahania zeszłam na dół i okazało się, że moje skojarzenie było trafione w stu procentach. Kiedy tylko zauważyli moją obecność zamilkli.
-czemu milczycie? hmm.. przed chwilą mieliście tyle do powiedzenia...- mówiłam obojętnym i opanowanym tonem tak jakby mnie nie obchodziło co oni tu robią i czemu krzyczeli jeszcze przed chwilą. Oboje spojrzeli na mnie zdezorientowanym wzrokiem, pewnie myśleli, a bynajmniej Mario myślała, że jak go zobaczę to wybuchnę płaczem, przytulę go i będzie jak dawniej. Być może duża część mnie chciała tak zrobić, ale nie potrafię wymazać ze swojej głowy obrazu Mario i Ann.
-zostawić was?- szepnął mi do ucha Marco
-jakbyś mógł..- na moją odpowiedź Reus skinął głową i zwrócił się do Mario lodowatym tonem:
-a my pogadamy później...- Mario spojrzał na niego ze złością. Nie poznawałam tej dwójki, przecież 24 godziny temu to były prawie że papużki nierozłączki, a teraz rzucają się sobie do gardeł, a wszystko to moja wina...nie mogę tak tego zostawić i już mam nawet plan co zrobię...
-Zu słońce... przepraszam.- przeczesał włosy dłonią
- myślisz że "przepraszam" coś tu zmieni? przyzwyczaiłeś się, że zawsze, obojętnie co się stanie, wybaczam ci!
-Zu, ale mówiłem, że to ona pocałowała mnie...- mówił skruszony
-no jasne, a ty jak grzeczny, miły chłopiec pozwoliłeś jej na to, bo przecież byłoby jej cholernie smutno, gdybyś powiedział, że już kogoś masz! Mario obudź się! nie gramy w simsy, człowieku!
-wiem, jestem głupkiem, ale co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? Gdybyś ty była na moim miejscu zrozumiałabyś mnie...- nawet nie wiedział jak bardzo go rozumiem i tym bardziej powinnam mu wybaczyć, przecież ja też nie jestem w stosunku do niego fair. No i teraz czuję się jeszcze gorzej i nie wiem co zrobić, mam ochotę pogadać z Marco, w tej sytuacji tylko on mógłby mi doradzić...
-Mario... kocham cię, ale boję się, że znów to się powtórzy... chwilowo nie mam do ciebie zaufania..- widziałam jak bardzo go to zabolało, widziałam jak zaszkliły mu się oczy. Czułam się strasznie...
-rozumiem... nie będę naciskał. Chcę, żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham i że będę na ciebie czekał.- po tych słowach wyszedł z domu, a ja zostałam tu sama. Usiadłam przy kominku a z oczu popłynęły łzy, kolejny raz robię coś źle... Chciałabym, żeby wszystko było jak wcześniej, jak przed wyjazdem do Grecji.
-Zu?- usłyszałam nawoływanie Marco..
-w sa..salonie- powiedziałam zanosząc się płaczem
-Zu!- Marco podbiegł do mnie i przytulił- co się stało?
-powiedz mi co jest ze mną nie tak?
-wszystko jest z tobą w idealnym porządku. Mario ci coś nagadał?!
-nie, ale jestem głupia.. czemu po prostu mu nie wybaczyłam?! przecież my zrobiliśmy to samo! w dodatku oboje tego chcieliśmy... mogłam mu wybaczyć i było by okay. A teraz co z tego mam?! Nic. Nie jestem już Mario!- wybuchłam płaczem, uścisk Marco zrobił się wyrazisty, czułam jego umięśnione ramiona, którymi chciał ochronić mnie przed tym całym światem.
-przestań Zu, z wami wszystko będzie okay. A ty jesteś idealna.
-nie ma ludzi idealnych Marco..
-widocznie jesteś wyjątkiem.- cmoknął mnie w policzek a ja poczułam jak moje policzki przybierają wściekle czerwoną barwę, przygryzłam wargę i lekko zachichotałam.- głodna?
-trochę, ugotujmy coś razem..
-z tobą wszystko...- zaśmiał się i pomógł mi wstać.
-nie zapędzaj się- puściłam mu oczko a on obdarował mnie swoim najbardziej uroczym uśmiechem.
Podeszłam do wysokiego blatu przy, którym stały krzesła i usiadłam na jednym z nich, a Marco zaczął wyciągać z szafek składniki na pizzę. Przyglądałam mu się z uśmiechem, kiedy stał tyłem do mnie zaczęłam:
-hmmm.... Woody.- Marco w jednej sekundzie się odwrócił a ja przygryzłam usta i się uśmiechnęłam. Blondyn patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem..
-skąd?... wiesz...?
-bo wiem..- nadal byłam rozbawiona jego zdezorientowaną miną
- mów mi skąd wiesz- zaczął się śmiać i podchodził coraz bliżej a ja wstałam i zaczęłam uciekać- nie uciekniesz mi daleko..- złapał mnie w tali i oboje runęliśmy na podłogę zanosząc się dzikim śmiechem. Znajdowałam się w ramionach Marco, podobało mi się to. Odwróciłam się twarzą w stronę Marco i spojrzałam w jego oczy, były radosne, niczym nie przypominały oczu Mario...- z nikim nigdy nie czułem się tak dobrze jak z tobą...- powiedział patrząc prosto w moje tęczówki. Moje serce przyspieszyło, a ja byłam szczęśliwa, ale nadal nie wiedziałam co czuję do Marco. Miłość czy zauroczenie?. Serce mówiło "nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz" ale rozum ciągle przypominał mi o Mario. Ale przecież wszyscy mówią, żeby kierować się sercem...
- ja nigdy z nikim nie czułam się tak bezpiecznie...- wymieniliśmy się długimi spojrzeniami w oczy, a po chwili Marco mnie pocałował, bardzo delikatnie i czule, ale później z coraz większą śmiałością.- ekhem, więc..- oderwałam się od niego zakłopotana- więc dokończmy pizzę...
-okay..- lekko się zarumienił.
Po 30 minutach pizza była już na stole a Marco otworzył butelkę wina. Kiedy skończyliśmy jeść usiedliśmy z winem przy kominku. Dużo rozmawialiśmy o wsztystkim, czułam się z nim tak swobodnie a zarazem wyjątkowo. Czułam, że chyba powoli się zakochuję...
-Marco?-zapytałam leżąc na jego klatce piersiowej.
-tak?- odpowiedział, gładząc ręką moje plecy.
-czy ty, nadal... No wiesz...
-czy cię kocham? Tak.-uśmiechnął się ciepło-a co?
-no bo...- podniosłam się żeby spojrzeć mu w oczy- ja ciebie chyba też...- speszyłam się, a Marco zalśniły oczy, a na jego twarzy przemknął uśmiech.-taa.. Wiem jak to wyglada.. Zostawila Mario zabrała się za Marco...
-wcale nie
-błagam cię nie oszukuj sam siebie.Poza tym mam plan...
-jaki?!
-oj Reusik za dużo chciałbyś wiedzieć. Ale uwierz mi że wszystko będzie po staremu...
-Zu, o czym ty mówisz?
-o niczym... Zmęczona jestem.. Leżymy tu cały dzień leniu..
-i kto to mówi?-zaśmiał się blondyn po czym wziął mnie za ręke i poprowadził do swojej sypialni. Położyliśmy się i długo delektowaliśmy się swoją obecnością. Niepostrzeżenie zasnęłam w ramionach Marco.
* * *
Od autorki: witajcie! Przepraszam że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale nie miałam weny a nie chciałam dawać Wam do czytania byle czego.
Tak więc znowu mamy zwrot akcji, ale to nie koniec niespodzianek. Następny rozdział powinien pojawić się w (może niedzielę, ale nie obiecuję) piątek. Pozdrawiam /Patty :3
ohohohho jest dobrze ♥ mega rozdział /Olli
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńhttp://luxwell.blogspot.com/
Nie wiem sama co mam napisać. Zaskoczyłaś mnie, wręcz zszokowałaś. Spodziewałam siebinnego obrotu sprawy, ale takiego.... NIGDY. No ale cóż stało się. Mam nadzieję , że serce Zuzy podejmuje dobrą decyzję, choć ja się z nią nie zgadzam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam cię za moją postronność, ale inaczej nie potrawie. Niby kocham tą dwójkę tak samo, ale jakaś maleńka cząsteczka mnie woli Götze. Nie wiem dlaczego :(
Ale tutaj nie o mnie :)
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Dodaj go szybciutko.
Buziaki :* :*
Omg! Boski!
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że nie przeczytałam do końca, gdyż nie da sięczytać przy tak jaskrawym kolorze :/
OdpowiedzUsuńpola-na-blogu.blogspot.com -KLIK
super opowiadanie, ale dobrze by było gdyś zmieniła kolor. moje oczy niestety płaczą .;(
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie i liczę na rewanż! http://martha33.blogspot.com/#_=_
Hej. Mam pytanko :) Kiedy następny rozdział. Chciałabym poznać dalsze losy bohaterów. Aby Zu pogodziła się z Mario ❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńProszę dodaj szybciutko następny rozdział.
Ps. Zapraszam do mnie na nowy rozdział. Mile widziana twoja opinia. http://koszmarwniebo.blogspot.com/2014/11/rozdzia-12.html?m=1