sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 26

        Obudziły mnie promienie słońca, które odbijały się od tafli morza i wpadały do pokoju przyjemnie nas budząc. Całą noc spałam wtulona w ramiona Mario, a on tak jak obiecał poprzedniego wieczora nie opuścił mnie nawet na chwile. Byłam mu za to wdzięczna, bo tylko przy nim czułam się bezpieczna... Spojrzałam na mojego ukochanego, który jeszcze spał. Na jego widok kąciki moich ust powędrowały ku górze, tworząc na mojej twarzy promienny uśmiech. Kiedy wpatrywałam się w niego, poczułam ukłucie gdzieś na dnie moje serca. Przypomniało mi się jak go potraktowałam, wtedy przed wyjazdem do Polski, teraz mój uśmiech znikł jak bańka mydlana, a nastrój zmienił się momentalnie... Po chwili Mario zaczął się budzić...
-witaj kochanie- wymruczał do mojego ucha, a po moim ciele przeszły ciarki.
-hej- powiedziałam smutnym głosem i pocałowałam go.
- co się dzieje?- zaniepokoił się- chodzi o wczoraj?
-tak.. - skłamałam
-nie powinienem był puszczać cię samej...
-przestań, to nie twoja wina...
-sama przestań, dobrze wiesz, że gdybym nie puścił cię samej do niczego by nie doszło- zirytował się Mario
-i nie doszło. Przecież Marco pojawił się w porę...
-a pomyślałaś co by było gdyby się nie pojawił?- spojrzał na mnie smutnymi oczami
-masz rację, ale nie rozmawiajmy już o tym... proszę..
-chodź tu, kochanie- przytulił mnie- to co idziemy zabrać naszych lamusków na śniadanie?
-tak- uśmiechnęłam się i zwlokłam się z łóżka. Poszłam wziąć szybki prysznic i wybrać ubranie na dziś .Po 20 minutach oboje z Mario byliśmy gotowi, więc poszliśmy pozbierać naszych przyjaciół. Mój ukochany poszedł do pokoju Ani i Roberta a ja do Marco, i to był jeden z podstawowych błędów. Gdy weszłam do jego pokoju, pomocnik Borussi stał na środku pokoju w samych bokserkach. Moje serce zaczęło urządzać sobie imprezę w mojej klatce piersiowej, nie wiedziałam czy mam wyjść, czy powiedzieć mu żeby zbierał się na śniadanie... nie wiedziałam nic.
-yyy... bo.. ten...- nie miałam pojęcia co ja chcę powiedzieć, w końcu wzięłam głęboki wdech i powiedziałam- idziemy na śniadanie, idziesz z  nami? - Marco rozbawiony moim zachowaniem lekko chichotał, a ja poczułam się trochę bardziej rozluźniona podeszłam do łóżka, wzięłam poduszkę i rzuciłam w niego- i co się śmiejesz?!- zaśmiałam się
-haha bo miałaś taką minę jakbyś ducha zobaczyła hahah - nadal się śmiał, a ja zrobiłam smutną minę, kiedy tylko to zobaczył podszedł i mnie przytulił... moje serce oczywiście znowu nie miało nic wspólnego z rozumem, ale to już oczywiste. Zrobiłam niewyobrażalnie głupią rzecz, pocałowałam Reusa, szybko i delikatnie.
-ja... ja przepraszam...- powiedziałam i wyszłam pospiesznie z pokoju, na korytarzu natknęłam się na Mario, który szedł radośnie do windy.
-oo kochanie i co obudziłaś blondaska?
-co? yy.. tak...
-coś się stało?
-nie nic, kochanie no coś ty... chodź na śniadanie, albo może spacer, co?- nie wiedziałam co robić, przecież tak bardzo kochałam Mario, a ten jeden głupi wybryk mógł nas przekreślić, bałam się tego. Myślałam czy mam mu o tym powiedzieć czy poprosić Marco o milczenie. Gdyby Mario się o tym dowiedział pękło by mu serce...Teraz siedzieliśmy przy stole w restauracji, czekaliśmy na naszych przyjaciół. Pierwszy zszedł Marco, którego za wszelką cenę chciałam teraz uniknąć, ale nie było to zbytnio możliwe.
-hej!- przywitał się z naturalnym uśmiechem
-siema- odpowiedział z uśmiechem Mario, po czym zaczęli o czymś rozmawiać. Blondyn raz po raz na mnie zerkał z uśmiechem, a ja nie myśląc dużo uśmiechami mu odpowiadałam. - to co ustalone?- wyrwał mnie z zamyślenia głos mojego chłopaka.
-ale co?- wystraszyłam się, gdyż ominęła mnie część rozmowy
-kochanie co z tobą? idziemy wieczorem na imprezę a po śniadaniu idziemy zwiedzać miasto.
-ahh tak, no spoko- spojrzałam przerażona na Marco, a on spojrzał na mnie wzrokiem wyrażającym "spoko, przecież nic mu nie powiem...", po chwili zeszła Ania, która od pierwszych chwil przebywania ze mną wiedziała, że coś jest nie tak jak powinno być. Po śniadaniu poszliśmy zwiedzać, cały ten czas za wszelką cenę próbowałam unikać jakiejkolwiek konwersacji z Marco. Trzymałam się blisko Ani, której opowiedziałam o tym.
-wiedziałam że tak będzie... - skomentowała- ale nie przejmuj się, Marco też ma w tym interes więc nie powinien puścić pary...
-nie pomagasz...
-bo nadal nie wiem co myśleć, Zu.
-jestem głupia- powiedział gdy stanęłyśmy oddalone od reszty, na molo.
-nie jesteś, po prostu, zagubiłaś się...
-tylko nie wiem w czym przecież to jest proste. Albo go kocham albo nie.- przerzuciłam wzrok z morza na Anię
-chodzi teraz o Marco?
- Mario.
-ahh... Mała no..- przytuliła mnie- chodź, reszta już zawróciła. I w dodatku za 2 godziny impreza.- pociągnęła mnie za sobą, a ja się poddałam i ruszyłam razem z nią do hotelu.
          O godzinie 19:00 byłam już gotowa na dzisiejszą imprezę, przez ten cały czas ciągle unikałam i Mario i Marco. Temu pierwszemu nie potrafiłam spojrzeć w oczy. Od godziny siedziałam w łazience i myślałam jaka jestem głupia, bo mając kochającego faceta, który zmienił się dla mnie, całowałam się z innym. W dodatku z jego przyjacielem... Pięknie.
-kochanie, jesteś już gotowa?
-tak, już wychodzę- odpowiedziałam, spojrzałam po czym wyszłam do mojego ukochanego.
-wszystko w porządku?
-w najlepszym- wymusiłam uśmiech, złapałam go za rękę i wyszliśmy z pokoju... Zeszliśmy na dół, gdzie znowu byliśmy ostatni.
-wyglądacie zjawiskowo- powiedział Mats
-i jacy dopasowani- skwitowała Cathy- nie to co my... mówiłam żebyś założył czarną koszulę- zwróciła się do Matsa, poprawiając mu kołnierzyk, a on tylko ironicznie się uśmiechnął, przez chwilę rozśmieszyli mnie tą scenką, ale nadal w głowie miałam sytuację z rana. Droga z hotelu do jednego z Greckich klubów zajęła nam 30 minut pieszo. Gdy tylko weszliśmy do środka uderzył nas bas klubowej głośnej muzyki . W środku było duszno i głośno. Podeszliśmy do baru i wszyscy zamówiliśmy po kieliszku. Cały czas czułam jak Marco pilnował mnie wzrokiem, czułam się niezręcznie, ale w dużej mierze nie przeszkadzało mi to.Po kilku chwilach Mario zabrał mnie na parkiet, tańczyliśmy do szybkiej muzyki, a później nastał czas na śliczną wolną balladę. Byliśmy na środku parkietu, Mario ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy
-kocham cię...- powiedział i mnie pocałował, tak delikatnie i czule... czułam jak w kącikach moich oczu pojawiają się łzy, dlatego przytuliłam się do niego i bujaliśmy się lekko w rytm muzyki. Kiedy piosenka się skończyła poszłam do łazienki a Mario wrócił do naszych przyjaciół. W lustrze widziałam dziewczynę, na pozór szczęśliwą, ale w oczach był widoczny ból i smutek, ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam z łazienki, chwilę później natknęłam się na... Marco.
-czemu mnie unikasz?- zapytał smutny
-nie unikam.
-nie zamieniłaś ze mną słowa, odkąd..
-bo niezręcznie się czuję...a poza tym kocham Mario, ale do ciebie chyba też coś czuję...- spojrzałam w oczy blondyna, iskrzyły się, chwilę później pocałował mnie i się nie opierałam- stój!- wrócił mój trzeźwy rozum!
-przepraszam... - powiedział i zniknął w tłumie, zostawiając mnie oszołomioną tym wszystkim...Po kilku sekundach pozbierałam się i wróciłam do reszty. Mario tańczył z Anią, a Marco siedział sam przy barze, wiedziałam że nie mogę go tak zostawić bo się upije, a tego nie chciałam, dlatego podeszłam do niego.
-ej... zacznijmy naszą przyjaźń od nowa...- zagadnęłam
-a myślisz, że się da? przecież ja cię kocham...-wmurowało mnie, zapadła niezręczna cisza.
-Marco, no bo ja nie chcę cię stracić...
-wiem, dlatego będę starał się nie wchodzić tobie i Mario w drogę, będę przy tobie, ale jako przyjaciel...-przytulił mnie, a ja czułam się okropnie... Resztę wieczoru spędziłam na rozmowach z Marco, Mario i resztą przyjaciół. Co prawda nie był to wieczór moich marzeń ale przynajmniej miałam nadzieję na lepsze ostatnie dwa dni naszych wakacji.

                                                    *                            *                              *
od autorki: Witajcie! dzisiaj wstawiam rozdział w którym coś się zaczyna dziać, jestem z niego zadowolona i mam nadzieję że i Wam się spodoba :) pozdrawiam /Patty :3
PS. Rozdział dedykuję, mojemu osobistemu krytykowi i wiernej czytelniczce Ani :3
Aneczka ciesz się :D

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny. Mam jednak nadzieję, że Zuza nie zostawi Mario dla Marco. Proszę!!!!!
    Ja chcę, żeby Zu była z Mario.
    A Marco niech wreszcie pozna jakoś kobietę i zakocha się w niej z wzajemnością.
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Dodaj go jak najszybciej. Ploose.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zu musi być z Mario i innej opcji nie przyjmuję...
    Jednak czuję, że Marco jeszcze nieźle namiesza w ich życiu i być może dziewczyna zrobi coś czego będzie żałowała do końca życia...
    No nic, liczę na twoją wyobraźnię i mam nadzieję, że mnie jeszcze nie raz zaskoczysz...
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny<3
    Lawa1911

    OdpowiedzUsuń
  3. ojejeej Marco i Zuzolka ♥

    OdpowiedzUsuń