sobota, 25 października 2014

Rozdział 25

         Przez ostatnie dwa tygodnie dużo się nie zmieniło, zdjęli Marco gips, ja mieszkam u Mario i jesteśmy szczęśliwi jak nigdy przedtem, chłopcy toczą rytm treningowy, a oprócz tego wszystkiego wszyscy odliczaliśmy dni do dnia dzisiejszego, w końcu wymarzone wakacje w Grecji, z przyjaciółmi i ukochanym. Zapowiada się idealnie.
-za 10 minut będziemy na lotnisku, Sahin spokojnie..-tłumaczył Nuriemu, Mario przez telefon- yhym...okay... a Marco już dotarł?... to dobrze..- po chwili rozmowy rozłączył się i zaparkował na lotniskowym parkingu. Wysiedliśmy i udaliśmy się wraz z walizkami do terminalu, gdzie czekali na nas: Marco, Nuri, Mats i Cathy, Kuba, Łukasz, Ania i Robert i.... Felipe. Gdy tylko go zobaczyłam myślałam że to zły sen, ale nie. Stanowczym krokiem ruszył w moją stronę, a Mario znalazł się jeszcze bliżej mnie niż dotychczas.
-hej, skoro mamy spędzać razem wakacje to chciałbym was przeprosić, nie wiem co we mnie wstąpiło wtedy u Sahina...- Mario przyjął jego przeprosiny, zresztą ja też, ale widziałam w jego oczach, że chyba nie jest z nami zbyt szczery... Postanowiłam jednak dać mu szansę i uścisnęłam go przyjaźnie. Potem przywitaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy na odprawę.
        W samolocie zajęłam miejsce przy oknie, Mario siedział obok mnie, a obok Mario siedział Marco, przed nami reszta przyjaciół.
-jak długo będziemy lecieć?- zapytałam Łukasz siedzącego przede mną
-strzelam że jakieś 12-14 godzin..
-ooo- jęknęłam- to idę spać- dodałam zaraz po chwili
-serio? a z kim ja mam gadać?- zrobił smutną minę
-masz Nuriego i Kubę obok siebie
-no okay
-haha dobranoc- po krótkiej rozmowie z Łukaszem, założyłam słuchawki i zasnęłam. Przebudziłam się koło 4:00, spojrzałam na telefon i w myślach przeliczyłam ile czasu zostało do lądowania. Zaczęło mi się trochę nudzić bo chłopcy zasnęli, więc zaczęłam zastanawiać się nad słowami Felipe, czemu tak powiedział? Może chciał zemścić się na Mario, tylko za co?. Po dłuższym myśleniu o tym wszystkim miałam jeszcze większy mętlik w głowie niż wcześniej. Stwierdziłam, że pójdę do toalety, zaczęłam przeciskać się między fotelami
i weszłam do łazienki, w lustrze ujrzałam bladą postać z podkrążonymi oczami, wyglądałam niezbyt dobrze. Przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam stamtąd.
-ty też nie śpisz?- usłyszałam głos i wzdrygnęłam się
-Marco wystraszyłeś mnie!- szeptałam, żeby nie obudzić śpiących chłopaków i reszty pasażerów
-przepraszam...
-spoko, wolne?- wskazałam na miejsce obok blondyna
-jasne - wyszczerzył swoje ząbki w uśmiechu, wreszcie miałam okazję żeby pogadać z nim szczerze i na spokojnie
-Marco..?
-tak?
-pamiętasz moje spotkanie z Mario? Te pierwsze po którym byliśmy już razem...-wypaliłam a uśmiech zniknął z twarzy Marco
-no pamiętam a co?- patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem
-no bo... no.. kurcze...- nie wiedziałam jak mu to powiedzieć- chodzi o to że od tamtego czasu jesteś smutny, ciągle cię coś gryzie... to nasz wina? Moja i Mario? - za wszelką cenę próbowałam dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi. Marco przez chwilę patrzył na mnie i milczał jak zaklęty, ale po chwili zaczął:
-chodzi o to że....
-o dzień dobry, o czym plotkujecie? - obudził się Mario i zapytał z uśmiechem. Teraz wiedziałam, że straciłam szansę na dowiedzenie się czegokolwiek.
-My? ooo.... ymm...- zaczął bezradnie Marco
-o atrakcjach w Grecji, kochanie..- wytłumaczyłam naszą tajemniczą rozmowę i spojrzałam porozumiewawczo na Marco, któremu wyraźnie ulżyło.
-A okay- odpowiedział, a ja przesiadłam się na swoje miejsce obok Mario
-za ile lądujemy?- zapytałam
-za dwie godziny kochanie
Przez te dwie godziny panowie zaczęli się budzić, tylko Cathy i Ania nadal spały. Ja zajęłam się rozmową z Nurim, gdyż ostatnio bardzo rzadko gadaliśmy. Mario i Marco od godziny ciągle się z czegoś śmiali, Robert jeszcze przysnął, a Łukasz i Kuba słuchali muzyki. Po chwili usłyszałam komunikat, że mamy zapiąć pasy, bo lądujemy. Byłam bardzo podekscytowana, a z mojej twarzy nie znikał szczery uśmiech. Po wyjściu z samolotu stanęłam na płycie lotniska, trzymając Mario za rękę. Pogoda była cudowna, było ponad 34*C, zebraliśmy się, żeby odebrać walizki.
          Po 15 minutach byliśmy już w hotelu, wzięliśmy karty i udaliśmy się do swoich pokoi, ja oczywiście dzieliłam pokój z moim ukochanym, a obok nas swój pokój miał Marco. Po wejściu do naszego pokoju zaniemówiłam z wrażenia, przed sobą zobaczyłam okno zajmujące całą ścianę, przez owe okna było widać morze. Na przeciwko okna stało wielkie łóżko, z którego można było spokojnie na to morze patrzeć. Pokój był jasny i przestronny.
-nie jesteś głodna?
-nie, a ty?
-tak, szczerze to trochę jestem - uśmiechnął się i podszedł do mnie
-to leć, zabierz ze sobą Marco, żeby tak sam nie siedział biedaczek, a ja się położę i prześpię, bo zmęczona jestem...- wtuliłam się w jego tors
-dobrze to idę po blondaska i idziemy coś zjeść, a ty kochanie połóż się i odpocznij- Mario pocałował mnie w czubek głowy, wziął portfel i wyszedł. Po jego wyjściu poszłam wziąć prysznic, zabrałam piżamę z torby i położyłam się. Zasnęłam prawie od razu.
       Po przebudzeniu zauważyłam, że Mario już wrócił, siedział na brzegu łóżka i wpatrywał się w ogromne okno.
-długo spałam?
-ooo moja księżniczka już wstała- ucieszył się- nie aż tak długo, dopiero 20:00
-o Boże spałam koło 7 godzin- powiedziałam z wyrzutem
-no to co?- zbliżył swoją twarz do mojej- byłaś zmęczona po podróży- usprawiedliwił mnie i pocałował w nosek
-ale nie przyjechałam tu spać- zaśmiałam się
-oj tam- łobuzersko się uśmiechnął i zatopił swoje usta w moich.
Kiedy zaczęło sie ściemniać postanowiliśmy wybrać się na spacer po plaży. Razem z Mario wysłaliśmy sms-y do wszystkich, żebyśmy spotkali się w hotelowym lobby za 15 minut. Przebrałam się szybko w długą zwiewną sukienkę i wyszliśmy. Gdy dotarliśmy na dół wszyscy już tam byli i na nas czekali, a my z uśmiechami wparowaliśmy do holu, wszyscy podejrzliwie się na nas patrzyli.
- nic nie robiliśmy!- powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem a zaraz za mną Mario
-jasne... - zaśmiała się Ania i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
- to co idziemy?- zapytałam zmieniając temat
-tak- odpowiedziała z rozbawieniem Cathy, po jej słowach ruszyliśmy w kierunku plaży, która zdążyła już opustoszeć. Szliśmy brzegiem morza, woda co chwilę muskała nasze bose stopy. Szłam obok Marco, który wydawał się jeszcze bardziej smutny niż kilka godzin temu.
- co jest?- dotknęłam jego ramienia
-co?- wyrwałam go z zamyślenia
- co jest?- powtórzyłam pytanie
-nic. A co z tobą?
-a co ma być?
-czemu nie idziesz z Mario?- po jego słowach spojrzałam w kierunku mojego ukochanego idącego kilka kroków przed nami z Nurim.
-bo chciałam dotrzymać ci towarzystwa- spojrzałam na niego- ale chyba nie jestem ci potrzebna...- chciałam odejść ale zdążył mnie lekko złapać za rękę
-poczekaj... proszę..- szepnął- jesteś mi potrzebna. Jak tlen do każdego oddechu, jak słońce do tego by mógł wstać kolejny dzień...Jesteś moja najlepszą przyjaciółką, cieszę się że cię mam i że mogę teraz właśnie spędzić z tobą trochę czasu... rozumiesz? ko....- przerwał mu Łukasz, a ja myślałam że się przesłyszałam choć nie do końca i tak wiedziałam co chciał powiedzieć Marco.
-Marco! Brachu co tam?- Piszczu objął ramieniem Marco, a ja niezauważalnie się oddaliłam i zostawiłam ich samych. Szłam i byłam prawie w stu procentach pewna, że Marco chciał powiedzieć że mnie kocha. Cieszyłam się, że Piszczu mu przerwał bo te słowa bardzo skomplikowałyby naszą relację, bo w końcu jestem z Mario...
Tak mocno się nad tym zamyśliłam, że nie zauważyłam kamienia leżącego przede mną i się potknęłam, upadłam wprost na siedzącego Marco. Nasze twarze dzieliła niebezpiecznie bliska odległość, a nasze oczy spotkały się w dłuższym spojrzeniu. Nagle usłyszeliśmy odchrząknięcie Matsa, który chwilę potem pomógł mi wstać. Nerwowo patrzyłam czy Mario widział tą sytuację.
-spoko, Mario nic nie widział.- uspokoił mnie Mats
-dzięki- uśmiechnęłam i poszłam do siedzącej niedaleko Ani

- mogę?- wskazałam na miejsce obok niej
- no jasne! siadaj!- uśmiechnęła się ciepło- co to za mina? ej.
-bo to wszystko jest trudne..- poskarżyłam się
-ale co?-pytała zdezorientowana
-miłość.
-Zu, co jest?! Coś z Mario?
-no, i nie tylko..-po moich słowach jej wzrok skierował się na Marco- yhym- potwierdziłam jej podejrzenia
-czy mam rozumieć, że się zakochałaś?
-nie!- szybko zaprzeczyłam-wydaje mi się, że w jakiś niewyjaśniony sposób nas do siebie ciągnie, tylko ja go chyba ranię, sama nie wiem... mówiłam, że to trudne...- podzieliłam się z Anią swoimi myślami
-ale kochasz go?- spojrzała na Mario- bo widać, że bardzo się dla ciebie stara
-tak kocham, oczywiście że kocham- spojrzałam na Mario, siedział razem z Marco, śmiali się. Na ten widok zrobiło mi się cieplej na sercu. Ta dwójka, była jak bracia, nic nigdy ich nie rozdzieliło, mimo że  było po drodze wiele przeszkód. Bałam się, że pewnego dnia ja stanę się przeszkodą, której nie pokonają. Nie chciałabym stać się taką przeszkodą, bo Mario i Marco i ich przyjaźń zawsze mnie inspirowała. Każdy mecz z ich udziałem, był dla mnie wyjątkowy i niepowtarzalny...
-ej ludzie..?- zabrał głos Felipe, wszyscy ucichliśmy i spojrzeliśmy na niego- co powiedziecie, żeby jutro o tej porze też tu przyjść?
-ja jestem za.-odezwał się Mario
-ja też!- Marco spojrzał na mnie i się uśmiechnął a ja poczułam jak czerwienieją mi policzki.
-ja chyba pójdę już do hotelu...- powiedziałam i podniosłam się
-iść z tobą?- zaczął podnosić się Mario
-nie spoko, pójdę sama. Zostań...
-ale..
-zostań naprawdę- podeszłam i go pocałowałam
-odprowadzić cię?- zapytał Marco
-właśnie, idź ją odprowadź bo mnie nie chce ze sobą wziąć- poskarżył się Mario i poklepał Marco po plecach
-nie, zostańcie dam sobie radę...
-Zu, sto procent?- podszedł Nuri
-tak- odpowiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Później odeszłam, ale 10 minut potem pożałowałam, że chciałam iść sama. Będąc jakieś 900 metrów od miejsca, gdzie zostali moi przyjaciele, a dokładniej za skałą zobaczyłam postać, na oko to był facet, zaczął za mną iść, przyspieszyłam kroku, on też. Nagle złapał mnie i zakrył usta, zaczął zdejmować mi sukienkę, byłam przerażona. Gdy tylko uwolniłam usta od jego dłoni zaczęłam głośno krzyczeć i piszczeć. Próbował mnie rozebrać ale w porę pojawił się Marco, który był najszybszym z zawodników będących tu w Grecji. Facet który mnie zaatakował uciekł. A ja wtuliłam się w Marco szlochając.
-już csii- mówił do mnie łagodnym tonem i głaskał moje włosy- wszystko dobrze?- pokiwałam głową na "tak". Przez cały czas nie mogłam się uspokoić, moje ciało drżało z emocji.
-dziękuję- spojrzałam na niego zapłakanymi oczami.
-przestań, nie masz za co.- po kilku chwilach jak najszybciej mógł zjawił się Mario i reszta
-kochanie!- był zdenerwowany, ale przytulił mnie do siebie i próbował uspokoić.- zabiję tego...
-uciekł... - poinformował go Marco
-zabierz mnie stąd, proszę..- szepnęłam do Mario, ten natychmiastowo spełnił moją prośbę i ciągle mnie obejmując zaprowadził do naszego pokoju. Szybko się ogarnęłam i położyłam. Nie mogłam zasnąć do póki Mario nie obiecał mi że będzie przy mnie cały czas...


                                                *                           *                            *
od autorki: hej! oddaję w Wasze rączki 25 rozdział, sama nie jestem z niego do końca zadowolona, ale może wam się spodoba. Rozdział dedykuję wszystkim czytającym bloga. Następny rozdział pojawi się za tydzień, bo chyba wcześniej nie wyrobię się żeby napisać tak owy. Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło /Patty :3
                                      Czytasz? = komentuj ( to motywuje ) :3

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny. Przestraszyłaś mnie. Szkoda mi Marco, ale ja chce aby Zuza była tylko z Mario i nikim innym!!!!
    Dodaj szybciutko następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zuz musi być z Reusem bo to co ich łączy jest takie kochane / Olli

    OdpowiedzUsuń