Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11:30, podniosłam się, nałożyłam swoją dużą, rozciągniętą bluzę i zeszłam na dół, gdzie zastałam śpiących na kanapie Marco i Mario z padami w ręku. Widok tej dwójki mnie rozbawił, znowu zasnęli w trakcie gry. "Ci to nigdy nie wiedzą kiedy przestać..." pomyślałam i podeszłam do szafki, żeby zrobić kawę i śniadanie. Nastawiłam wodę, wyjęłam talerze i zabrałam się do robienia kanapek. Po 10 minutach wszystko było gotowe.
-Panowie?- powiedziałam zdecydowanym tonem, ale nie podziałało- Marco! Mario!- podniosłam głos a chłopcy się przebudzili
-czemu krzyczysz?- powiedział zaspany Marco
-śniadanie już jest, idźcie się ogarnąć, co?
-okay..- podnieśli się leniwie i powędrowali do łazienek. Po kilkunastu minutach wrócili do kuchni już ogarnięci. Następnie usiedliśmy do stołu w znakomitych humorach i zajadaliśmy się przygotowanym przeze mnie śniadaniem.
- Macie jakieś plany na dzisiaj?- zapytał Marco, patrząc na mnie i Marco
-chyba nie..-odparłam patrząc na Mario- a ty masz jakieś?
-idę pokibicować chłopakom na treningu- uśmiechnął się
-miło z twojej strony- uśmiechnęłam się i wstałam, żeby posprzątać po śniadaniu. Chłopcy żywo o czymś dyskutowali, chyba o wyjeździe do Grecji.
-kochanie?-zwrócił się do mnie Mario
-hmm?-oparłam się o blat szafki i nasłuchiwałam co Mario ma mi do powiedzenia.
-zabieram cię dziś na zakupy, musisz szałowo wyglądać w Grecji.
-nie, nie chcę żebyś mnie utrzymywał i wydawał na mnie...
-ale ja chcę- podszedł i przytulił mnie od tyłu
-nie Mario!
-przestać, już postanowione- pocałował mnie w kark
-mam jakieś wyjście?- odwróciłam się twarzą w jego stronę
-nie- odpowiedział i pocałował mnie w nosek.- leć się ubrać i jedziemy..
-ale...
-bez sprzeciwów proszę.-uśmiechnął się tak zabójczo słodko, że mu uległam i poszłam się ubrać. Wzięłam szary dłuższy sweterek, legginsy i czarne vansy. Po kilku minutach wróciłam na dół do chłopaków już przebrana.
-ślicznie wyglądasz-skomplementował mnie Marco.
-dziękuję- zarumieniłam się
-choć, lecimy już- Mario objął mnie- Dasz sobie radę?- zapytał blondyna
-tak, lećcie i bawcie się dobrze.- uśmiechnął się a my wyszliśmy.
***
W sklepie spędziliśmy około 3 godzin i oboje mieliśmy dosyć w bagażniku było ponad 10 toreb różnych rzeczy, bo jak Mario uważał we wszystkich cudownie wyglądałam i wszystkie pakował do wzięcia... Teraz byliśmy już w drodze na stadion, gdyż chcieliśmy odwiedzić chłopaków. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już przy stadionie, ale ku naszemu zdziwieniu parking był pusty, mimo że panowie powinni tu być. Mario długo nie czekając wyciągnął telefon i wybrał numer do Sahina, chwilę z nim rozmawiał, rozłączył się i zwrócił do mnie:
-nici ze spotkania, mają odwołany trening i wszyscy siedzą u Sahina...
-hmm... to co proponujesz?
-ty już wiesz co..- uśmiechnął się łobuzersko i przyciągnął mnie do siebie a potem czule pocałował
-a tak bardziej serio?- zaśmiałam się
-zabierzmy twoje rzeczy od Marco i proszę wprowadź się w końcu do mnie... a potem pojedziemy do Nuriego.- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a ja wiedziałam że i tak mu ulegnę. Nie potrafiłam mu się stawiać.
-okay...- po mojej odpowiedzi wyszczerzył się, podniósł mnie i mną zakręcił- postaw mnie bo się rozmyślę..
-nie pozwolę ci się rozmyślić- pocałował mnie w czubek głowy i wsiedliśmy z powrotem do samochodu. W domu Marco byliśmy po kilkunastu minutach, dość szybko spakowałam swoje rzeczy i pojechaliśmy do domu tureckiego pomocnika, gdzie był też Marco.
-cześć wszystkim!- krzyknął Mario zaraz po wejściu
-siema! - odpowiedzieli mu chóralnie
-hejka- powiedziałam nieśmiało wysuwając się zza Mario
-Zu!!-ucieszyli się na mój widok, co było bardzo miłe. Rozejrzałam się i zaczęłam się witać z chłopakami. Kiedy przywitałam się ze wszystkimi moim oczom ukazał się były zawodnik Borussi, Felipe Santana.
-Zu, poznaj Felipe, Felipe poznaj Zuzę naszą przyjaciółkę- przedstawił mnie Nuri
-hej Felipe jestem. -wyciągnął ku mnie rękę i się uśmiechnął
-hej Zuza, dla przyjaciół Zu- odwzajemniłam gest podania ręki.
-Ty i Mario.. To znaczy wy jesteście razem?- zapytał- przepraszam to nie moja sprawa- dodał po chwili
-nic się nie stało, tak jesteśmy razem- powiedziałam z dumą i uśmiechnęłam się do Mario.
-aha...
-coś nie tak?- zdziwiło mnie jego zachowanie
-nie, a właściwie to tak, Mario to straszny dupek, zerwij z nim zanim wciągnie cię w jakieś bagno. Jesteś młoda i zasługujesz na kogoś kto naprawdę cię pokocha- z pogardą spojrzał nad moją głową na Mario.
- kim ty w ogóle jesteś, żeby sugerować mi takie rzeczy!!- wyprowadził mnie z równowagi
-kimś komu kiedyś podziękujesz, jeśli z nim skończysz...
-jesteś jakiś umysłowo ograniczony!
-przestań i zapytaj swojego ukochanego o Ann-Cathrin, Michelle, Holly, wymieniać dalej? - mówił z takim spokojem jakby co najwyżej wymieniał litery alfabetu.
- przestań!- krzyknęłam i wyszłam z domu, usiadłam na schodach przed domem a z moich oczu spłynęły łzy. Teraz sama nie wiem czy spowodowane to było tym co powiedział mi Felipe, czy tym że byłam bezradna wobec tego wszystkiego. Słyszałam odgłosy kłótni w domu, po chwili drzwi otworzyły się i wyszedł Nuri, usiadł obok i mnie przytulił, chwilę potem było słychać kolejną kłótnię po której wyszedł Mario i trzasnął drzwiami, tak że aż się wzdrygnęłam.
-chodź , do domu...-powiedział spokojnym głosem Mario- pogadamy...-spojrzałam na niego zaszklonymi oczami i podniosłam się ze schodów, Mario objął mnie i poprowadził do auta. Całą drogę nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Zabolało mnie to, że miał tyle dziewczyn, chociaż wiedziałam, że aniołkiem nigdy nie był. Wiedziałam dużo z gazet zanim poznałam go osobiście, ale teraz mam do niego żal nie pogadaliśmy o tych dziewczynach wcześniej. Teraz nie za żarty obawiam się tego, że Mario niedługo mnie zostawi, że jestem kolejną dziewczyną tylko na chwilę... Dojechaliśmy do domu Mario, mój ukochany wziął wszystkie rzeczy z samochodu i weszliśmy do środka. Bawarski pomocnik zachowywał się jak gdyby nigdy nic się nie stało, ja natomiast czułam się trochę speszona przy nim. Postanowiłam pogadać z Mario na spokojnie po kolacji.
-co chcemy na kolację?-zapytał schodząc ze schodów- na co masz ochotę?
-sama nie wiem, nie jestem specjalnie głodna...
-kochanie musisz coś jeść... chodź zrobimy pizzę- ucieszyłam się z jego propozycji, zrobimy coś razem w końcu, chociaż wiele rzeczy robimy razem to jednak nie czułam, że robimy to razem, teraz miało to wyglądać zupełnie inaczej. Mario zaczął robić sos i przygotowywał składniki, a ja wyrabiałam ciasto. Po wstawieniu naszej pizzy do piekarnika, razem posprzątaliśmy kuchnię doskonale się przy tym bawiąc, później postanowiłam się odświeżyć, a Mario rozpalił w kominku.
-Mario?
-tak kochanie?
-zobaczysz co z naszą kolacją?
-jasne- podniósł się sprzed kominka a ja korzystając z okazji wyszłam na taras zadzwonić do Marco, bo nie zdążyłam mu nawet powiedzieć o przeprowadzce.
-halo?-odezwał się po kilku sygnałach
-hej, Marco..
-o Zu! dobrze że dzwonisz martwiłem się po tej kłótni z Felipe... Jak się czujesz?
-już lepiej, tylko chciałam ci powiedzieć, że wprowadziłam się do Mario...
-ooo, zaskoczyłaś mnie, ale dobrze że wszystko z wami okay- udawał że się cieszy, ale za dobrze go znałam, wiem że był rozczarowany.
-taa, a jak tam? Jak się czujesz blondasku?
-nawet dobrze, siedzę nadal u Nuriego i gramy w Fifę...
-ooo to czad!- nasza rozmowa z Marco była dziwnie sztywna, co mnie zaniepokoiło.
-kochanie! Kolacja- usłyszałam Mario
-chyba musisz iść...- Marco też go usłyszał
-no chyba... zadzwonię jutro. Papa
-papa Zu.
-jestem- powiedziałam wchodząc do domu. Po chwili mnie zatkało, zobaczyłam nakryty stół, były też świece, wino... nastrojowa muzyka. Kiedy on to zrobił? Może, aż tak długo gadałam przez telefon..?
-chodź..- wziął mnie za rękę o poprowadził do stołu. Zjedliśmy kolację w bardzo romantycznej atmosferze, było tak miło, że zapomniałam o kłótni z Felipe... Po kolacji wstawiliśmy naczynia do zmywarki i położyliśmy się na kanapie przed kominkiem.
-wiesz...- zaczął Mario głaszcząc moje włosy
-tak?- podniosłam głowę żeby na niego spojrzeć
-przy tobie dopiero zrozumiałem co znaczy kochać. Byłem dupkiem, bo te dziewczyny... nie wiem czemu brałem je na jedną noc, przecież każdy zasługuje na uczucie, a nie na pusty sex bez uczuć... Nigdy nie popełnię tego błędu, nigdy więcej bo bardzo cię kocham i nie przeżyłbym bez ciebie. - patrzyłam na niego zaszklonymi od łez oczami, pierwszy raz "pokazał" mi swoje myśli, wypowiedział je na głos. Teraz odłożyłam wszystkie moje złe myśli w najdalszy kąt w mojej głowie. Liczyło się tu i teraz. My, i nic więcej...
-też cię kocham- odpowiedziałam po chwili i namiętnie go pocałowałam. Rozpięłam jego koszulę, a on spojrzał na mnie błyszczącymi oczami.
-kochanie, czy ty próbujesz spełnić mój plan sprzed stadionu?- uśmiechnął się łobuzersko a w jego oczy rozbłysły.
-nie wątpliwie tak...
-ja nie mam nic przeciwko... - spędziliśmy cudowną noc, bez wątpienia była ona przełomem w naszym związku. Ale nadal nie mogłam odgadnąć czy Marco ma coś do mnie... Postanowiłam z nim pogadać na wyjeździe, który odbędzie się już za dwa tygodnie.
* * *
od autorki: Witajcie kochani, przepraszam że tak długo nie było rozdziałów, ale miałam karę na neta (wiem, brzmi absurdalnie ale jednak). teraz już rozdziały powinny pojawiać się regularnie. Pozdrawiam was cieplutko i do następnego :* /Patty :3
Czytasz?= komentuj proszę :3 (to bardzo motywuje)
Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już wróciłaś. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
Niech Marco pozna jakoś dziewczynę i zakocha się w niej bo mi go jest żal.
Co do Mario i Zuzi to cieszę się, że są razem i mam nadzieję, że będą już do końca razem.
Dodaj szybciutko następny rozdział :) :) :) :) :)
cudowny *.* oni są tacy idealni <3 czekam nn
OdpowiedzUsuń