Nazajutrz obudziłam się koło 13:00, była podekscytowana dzisiejszym dniem, nie mogłam doczekać się 19:00 i spotkania z Mario. Podniosłam się z łóżka i nałożyłam na siebie, swoją ulubioną, starą, rozciągniętą bluzę i zeszłam na dół, gdzie Marco przygotowywał śniadanie (jeśli posiłek o 13:15 można nazwać śniadaniem).
-hej Marco!- powitałam go radośnie od progu kuchni, później podeszłam i dałam mu buziaka w policzek
-hej! Radosna istotko- uśmiechnął się i mnie przytulił
-co tak ładnie pachnie?- zapytałam, siadając przy blacie, na którym Marco przygotowywał jedzenie
-tosty z nutellą- wyszczerzył się
-oooo... co dziś robisz?- zapytałam podkradając tosta z talerza, Marco na ten widok tylko się uśmiechnął
-pójdę do Matsa, ma dziś wolny wieczór, pewnie zagramy w fife- spojrzał mi w oczy i się lekko uśmiechnął.
-okay.-zjadłam szybko śniadanie i poszłam się ogarnąć. Gdy skończyłam się przygotowywać było koło 18:30, usiadłam obok Marco, który przyglądał mi się badawczo. Jego wzrok był pełen smutku i bólu, chciałam się zapytać o co chodzi, ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Bawcie się dobrze! I Mario masz pilnować, żeby wróciła cała i zdrowa! - powiedział Marco
-Spokojna twoja rozczochrana! - krzyknął z uśmiechem Mario i wyszliśmy.
Mario zabrał mnie do parku, myślałam że to będzie zwykły spacer, ale się myliłam. Od początku parku były rozwieszone na drzewach światełka. Alejka prowadziła do miejsca gdzie zbiegały się wszystkie alejki.
W parku oprócz mnie i Mario nie było nikogo, ponieważ park od dwóch godzin był zamknięty. Byłam pod wielkim wrażeniem, pomysłu Mario. Gdy doszliśmy do głównego zbiegu alejek moim oczom ukazała się fontanna, obok której stał stolik, a na nim wino i świece, w tle grała nastrojowa muzyka, ale to wymyślił. Byłam zachwycona całą tą scenerią.
-jak ci się podoba?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Mario
-jest bosko!- byłam wzruszona, wtuliłam się w Mario a on pocałował mnie w czubek głowy- Sam to wymyśliłeś?
- w większości tak- speszył się- ale Marco powiedział, że mam dodać światełka, i że na pewno ci się spodobają.
-miał rację.- wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak dobrze zna mnie Marco. Zaczęłam zastanawiać się czy coś w tym jest. Przecież bardzo się o mnie troszczy i martwi, zrobił awanturę gdy zabrali mnie do szpitala, znał moje wady a nadal mnie lubił i był przy mnie.
-o czym tak myślisz?- z zamyśleń wyrwał mnie Mario
- o tym, że cię kocham- odwróciłam się twarzą do monachijskiego pomocnika i spojrzałam mu w oczy, ten bez innych zbędnych słów wypowiedział proste: "ja też cię kocham" i czule mnie pocałował. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, było idealnie, no może z wyjątkiem tego że się rozpadało. Mario zdjął swoją marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona.
-to chyba po naszym romantycznym wieczorze w parku- łobuzersko się uśmiechnął a ja się zaśmiałam.- chodź...- złapał mnie za rękę, poprowadził do auta i pojechaliśmy do jego domu.- cała przemokłaś, rozchorujesz się...- spojrzał na mnie gdy tylko weszliśmy do domu. Chwilę później wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni, chwilę szukał czegoś w szafie, później wyjął swoją klubową koszulkę i bluzę- trzymaj- wręczył mi obie rzeczy i się uśmiechnął- przebież się, bo serio się rozchorujesz, a ja rozpalę w kominku- musiał zauważyć że trzęsę się z zimna. Po kilku minutach miałam już na sobie rzeczy Mario, zeszłam na dół a tam brązowooki pomocnik Bayernu siedział na kanapie przed kominkiem, wpatrzony w ogień. Obok na stoliku stały dwa kubki z ciepłym kakao. W domu było ciemno, romantyczne światło pochodziło jedynie z kominka. Po cichu podeszłam i przytuliłam go od tyłu, a on obrócił się i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami, które cudownie błyszczały się w świetle z kominka, nie mogłam się powstrzymać i go pocałowałam, chwilę później już siedziałam wtulona w niego, nasłuchując bicia jego serca. Mario delikatnie głaskał ręką moje włosy. Rozmawialiśmy o wszystkim, nie czułam przy nim żadnego skrępowania, wiedziałam że mogę powiedzieć mu o wszystkim a on i tak mnie wysłucha. Był uosobieniem ideału, moim własnym superbohaterem.
- Mario? - zaczęłam nieśmiało
-tak?- przeniósł wzrok na mnie i zachęcił mnie uśmiechem
-ja.. naprawdę cię przepraszam, za to co powiedziałam wtedy w parku, przed moim wyjazdem...-speszyłam się.
-nie chcę do tego wracać, poza tym już wszystko wyjaśniliśmy. Jesteśmy tu razem, teraz i tylko to się liczy...-uśmiechnął się serdecznie i teraz już wiedziałam, że to co było już się nie liczy, liczymy się my, teraz i tu. Pocałował mnie czule, ale zarazem namiętnie, nie wiem co w nas wstąpiło, zdjęłam Mario koszulkę a moim oczom ukazał się idealnie wyrzeźbiony tors. Nagle Mario lekko odsunął mnie od siebie i zapytał:
-jesteś pewna, że chcesz TEGO?
-Mario, tak jestem tego pewna w milionie procent bo cię kocham...- ucięłam jego wątpliwości i w taki oto sposób spędziliśmy ze sobą najwspanialszą noc w moim życiu....
Rano obudziłam się w doskonałym humorze mając w pamięci cudowną noc z Mario, którego już nie było obok, ale słyszałam jego kroki, które prowadziły na górę. Po chwili drzwi się uchyliły, Mario wszedł i klęknął tuż przy łóżku, jego twarz była teraz przy mojej. Obdarowałam go swoim najpiękniejszym uśmiechem.
-Witaj kochanie- powitał mnie subtelnym głosem
- witaj- wychrypiałam z bólem gardła.
-no tak mówiłem, że się przeziębisz...-zasmucił się
-daj spokój, jest dobrze, a wieczór był jeszcze lepszy- uśmiechnęłam się a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, przygryzłam wargi i lekko się zaśmiałam, Mario mi zawtórował i szepnął do ucha:
-byłaś niesamowita...- jeszcze bardziej się zawstydziłam i go pocałowałam. Nagle Mario zadzwonił telefon, chwilę słuchał kogoś z powagą, a po rozmowie w jego oczach pojawiły się łzy..
-Mario, co jest?- zaniepokoiłam się i usiadłam na łóżku.
-Marco...
-co Marco?- teraz byłam już zdenerwowana...
-miał wypadek...- po jego słowach poczułam się jakbym dostała czymś ciężkim w głowę, siedziałam ze wzrokiem zawieszonym w jednym miejscu. Myślałam, że wszystko zacznie się układać, że teraz będzie dobrze, ale to prawda że jak coś jest przez chwilę dobrze to wszystko inne się psuje... Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, Mario bez słów przytulił mnie i zastanawiał się co się co mogło się wydarzyć.
* * *
od autorki: jest 21, przepraszam że tak długo musieliście czekać, ale rozumiecie? nowa szkoła i wgl nowe wymagania i inne rzeczy, nowi znajomi itp. Teraz w roku szkolnym rozdziały będą pojawiać się w niedziele lub w piątki wieczorami <--- to tak w roli ścisłości :) Do następnego /Patty :3
ojejku ojeku biedny Marco :/
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko następny :*
Olli
Rozdział cudowny, niesamowity ❤❤
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że Mario i Zuz są razem. Mario się postarał.
Marco miał wypadek. Mam nadzieję, że to nie będzie nic poważnego.
Dodaj szybciutko następny =)
Zapraszam do mnie :
http://koszmarwniebo.blogspot.com/
Liczy się dla mnie twoja opinia.