czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 18

           Nazajutrz  wstałam koło 14:00, zeszłam na dół gdzie zastałam siedzącą przy stole Anię
-hej- powitałam ją lekko jeszcze zaspana
-hej, hej- uśmiechnęła się do mnie- chcesz coś na śniadanie, jak chcesz to mogę Ci zrobić
-ymm... herbata wystarczy- uśmiechnęłam się
-oj Zu nie wygłupiaj się, zaraz Ci przygotuję a Ty leć się przebrać- Ania zabrała się do robienia śniadania, była w bardzo dobrym humorze. Poszłam na górę wyciągnęłam wygodne ciuchy , ubrałam się i umalowałam, a chwilę później zeszłam na dół, tam zjadłam genialne śniadanie jakie przyrządziła mi Ania, która również obwieściła mi, że idziemy wieczorem na imprezę do Marco. Zdziwiłam się lekko, że Marco robi dziś imprezę miał w zwyczaju robić to przecież pod koniec sezonu, ale cieszyłam się na myśl, że zobaczę chłopaków z Borussi. Po śniadaniu postanowiłam naszykować sobie strój na imprezę.
-Ania, tak jest okay? - pokazałam się przyjaciółce w mojej kreacji
-Jezu jest bosko!- zachwyciła się- a co robisz z włosami?
-myślałam o loczkach, a Ty jak myślisz?
-myślę, że loczki będą super- uśmiechnęła się do mnie, a ja postanowiłam iść się już ogarnąć. Ze wszystkim wyrobiłam się do 17:00. Później siedziałam już ogarnięta w kuchni przy stole, czekając na Anię, która miała być gotowa na 19:00, bo o 19:10 miał po nas przyjechać Robert. Wybiła 19:10 a na podjeździe usłyszałyśmy parkujący samochód. Trzaśnięcie drzwiczek i bingo! w domu zjawił się Lewy.
-cześć gwiazdy!- powitał nas, był w znakomitym humorze- przebiorę się tylko i zaraz jedziemy- poszedł na górę i wrócił po 15 minutach już przebrany. Miał na sobie czarny T-shirt i beżowe spodnie- dobra jedziemy- na jego słowa poderwałyśmy się ze swoich miejsc i ruszyłyśmy do auta. - ślicznie wyglądacie - zauważył Robert.
-dziękujemy skarbie- odpowiedziała Ania i dała mu buziaka.
        Droga minęła nam dość szybko bo o 20:00 byliśmy już po domem Marco, z którego słychać było muzykę, śmiechy i rozmowy.
-spóźniliśmy się, prawda?- zapytałam ironicznie
-a i owszem- odpowiedział Robert z uśmiechem na ustach i ruszył witając się ze wszystkimi po drodze. Spojrzałyśmy z Anią na siebie i również ruszyłyśmy w kierunku wejścia. Przystanęłyśmy tuż przed drzwiami, zamknęłam oczy, odetchnęłam i otworzyłam je. Na środku salonu stał Marco i doglądał czy nigdzie nie brakuje procentów i czy goście się dobrze bawią, trzeba przyznać idealny z niego gospodarz. Kiedy mnie zobaczył, przemknął obok tańczących gości i mocno mnie przytulił, a ja się wzruszyłam.
-tylko nie płacz Ty moja wariatko, bo się rozmażesz- usłyszałam od Ani, która sama lekko się wzruszyła.
-tak strasznie za tobą tęskniłem Zu...- wyszeptał trzymając mnie w ramionach
- ja za tobą też..
-Zu!!! - usłyszałam za sobą chórek męskich głosów, oderwałam się od Marco i obejrzałam za siebie, zobaczyłam Nuriego, Łukasza, Kubę, Matsa i Mikiego. Cała piątka podbiegła do mnie i wszyscy mnie przytulali i wyznawali jak bardzo tęsknili, a moje oczy wypełniały się łzami wzruszenia.
-dobra zostawcie już Zu, pewnie chciałaby się przywitać z resztą...- Marco puścił mi oczko a ja podeszłam do niego i poszliśmy witać się z resztą Borussi.
        Siedziałam teraz na kanapie z Łukaszem i popijałam drinka, patrząc na Marco, który ciągle zerkał na zegarek, postanowiłam do niego podejść.
-czekasz na kogoś?- wypaliłam z uśmiechem
-co?- przeniósł wzrok na mnie- nie, nie czekam, a co? Chcesz zatańczyć?- uśmiechnął się łobuzersko
-Marco ja nie tańczę... a Ty ciągle zerkasz na zegarek jakbyś na kogoś czek...- nie zdążyłam dokończyć bo przerwał mi dzwonek do drzwi. Spojrzałam pytająco na Marco, a jego mina wyrażała coś w stylu: "No co? To nie moja wina" . Z uśmiechem podszedł i otworzył drzwi, za nimi stał Mario... ale nie sam, obejmował w talii.... Amandę... Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, stałam jak wmurowana, patrzyłam na niego a w moich oczach pojawiły się łzy, w tej samej chwili upuściłam kieliszek, a dźwięk tłuczonego szkła przywołał wzrok Mario, który również był w szoku, że mnie widzi.
-jesteś kretynem!- Marco krzyknął do Mario, który stał nieruchomo, zauważyłam tylko że lekko zaszkliły mu się oczy, później ze łzami w oczach wybiegłam na tyły domu, usiadłam w ogrodzie i rozpłakałam się na dobre, nie obchodził mnie makijaż ani to jak teraz wyglądałam. Czułam się okropnie, jak ona mogła mi coś takiego zrobić?. Do Mario nie miałam większych pretensji, w końcu sama mu powiedziałam, żeby o mnie zapomniał, ale wtedy nie wiedziałam, że ten widok, widok Mario z kimś innym u boku, tak bardzo zaboli...
Ale Amanda, dobrze wiedziała, że kocham Mario, że wszystko co mu powiedziałam było dlatego, że go kocham.I ona śmiała nazywać się moją przyjaciółką?! Stwarzała naprawdę piękne pozory, ale tylko pozory. Siedziałam nadal w ogrodzie a dokładniej na schodkach od tarasu, słyszałam teraz wolną piosenkę "Apologize" - One Republic . Usłyszałam również otwierające się drzwi od wejścia na taras, ale nie obejrzałam się, nadal siedziałam nieruchomo, ze wzrokiem wbitym w ciemność, która wydawała się nie mieć końca. Poczułam jak ktoś narzuca na moje ramiona marynarkę, spojrzałam, to był Marco.
-wieczory są jeszcze bardzo chłodne- powiedział i usiadł obok. Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami- miało być inaczej..- schował twarz w dłoniach, a ja zmarszczyłam czoło nie rozumiejąc  o co mu chodzi, po chwili zaczęło mi coś świtać.
-zaplanowałeś to? - zapytałam z lekkim zarzutem w głosie
- tylko to żeby on przyszedł, żebyście się spotkali, pogadali, pogodzili, miał być sam! - spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. Chciał dobrze, było mi go żal...
-trudno Marco, to nie twoja wina...- próbowałam go pocieszyć - przynajmniej wiem, że już o mnie zapomniał.- dotknęłam jego barku. Wstałam i zobaczyłam jak Mario tańczy z Amandą do "You're Beautiful"- James'a Blunt'a, Marco też to widział, znowu łzy spływały po moich policzkach, a Marco momentalnie mnie przytulił, wtuliłam się w niego i płakałam jak dziecko.
- nie płacz- szeptał głaszcząc mnie po włosach- uspokój się i chodź- spojrzałam na niego, wyjął chusteczkę z kieszeni i wytarł mój rozmazany makijaż- pokaż, że jesteś silna i wcale się tym nie przejęłaś- uśmiechnął się i weszliśmy do środka, nie dawałam po sobie poznać, że serce pękło mi na milion kawałków. Dopiero kiedy przechodziłam obok Amandy coś we mnie pękło i nie wytrzymałam.
-suka!-szepnęłam z jadem w głosi, a ta wylała na mnie cały kieliszek wina
-Ups...- rzuciła złośliwie, popchnęłam ją, ale oddała mi i wpadłam na Matsa, który próbował mnie odciągnąć w inne miejsce, widocznie Marco uprzedził Borussen co może się dziś wydarzyć.
-ej spokojnie Zu...- Mats spojrzał mi w oczy- płakałaś.- zauważył
-przepraszam...- powiedziałam skruszona
-nic się nie stało, lubię ratować Ci skórę- zaśmiał się i przytulił mnie- chodź Marco na pewno znajdzie dla Ciebie jakąś koszulkę- uśmiechnął się. Po kilku chwilach chwilach byłam już w pokoju z Marco, który szukał mi jakiejś koszulki.
-proszę- uśmiechnął się podając mi koszulkę- przebież się i chodź na dół do nas.
-okay.- teraz zostałam sama, nie miałam już siły na tą rzeczywistość. W torebce znalazłam całe opakowanie antybiotyków, które miały minimalizował ból po złamaniu moich żeber. Bez namysłu połknęłam wszystkie, powoli traciłam przytomność. Nad sobą słyszałam głos Ani
-Pomocy!!! Dzwońcie na pogotowie!!!- była roztrzęsiona, płakała, ale wiem że trzymała mnie za rękę....


                                       *                             *                                *
od autorki: Bang! sprężyłam się i oddaje w Wasze ręce 18 już rozdział. Dziękuję Klaudii Götze, za miły komentarz dzięki, któremu uwierzyłam, że ktoś to czyta i komuś się podoba. Co mogę powiedzieć jeszcze? czytajcie, komentujcie, bo to naprawdę zachęca do pisania. / Patty :3

1 komentarz:

  1. Rozdział świetny. Myślałam, że Mario z Zuzą się pogodzą =( A tutaj lipa. A to wszystko przez tą głupią Amandę. Jak ona w ogóle mogła to zrobić wiedząc, że oni się kochają.
    Mario trochę rozumiem. Był załamany po stracie ukochanej, ale jak ją zobaczył to powinien z nią pogadać. Nie wierzę, że tak szybko o niej zapomniał.
    Mam nadzieję, że Zuz wyjdzie z tego.
    Dodaj jak najszybciej kolejny rozdział.
    Ploose =)

    Ps. Zapraszam na nowy rozdział u mnie.
    http://koszmarwniebo.blogspot.com/
    Miłe widziana twoja opinia w formie komentarza.

    OdpowiedzUsuń