Obudziłam się około 8:00 i od razu poszłam do łazienki ubrałam się, umalowałam i poszłam zrobić sobie śniadanie, jednak nie znalazłam niczego w lodówce, więc tak czy inaczej musiałam wybrać się na przymusowy spacer. Postanowiłam pójść do centrum handlowego i zrobić zakupy. Idąc po ulicach Warszawy zadzwoniłam do Marco.
-hej Marco!
-Zu! hej!
-jak tam?
-nawet okay, a u ciebie opowiadaj! mówiłaś że masz wolną chatę!
-mam i strasznie się nudzę...
-a co porabiasz?
-właśnie idę do złotych bo lodówka świeci pustkami... o muszę kończyć właśnie wchodzę do sklepu. Odezwę się później. pa.- rozłączyłam się i weszłam do środka. Po drodze mijałam takie sklepy jak kakadu, nike, vans, sizeer i wiele innych, ale moją uwagę przykuła reklama empiku, na której było zdjęcie Ani Lewandowskiej, miała podpisywać dziś tutaj swoją książkę, postanowiłam spotkać się z nią. Moja przyjaciółka w empiku miła być koło 12:00 a była 10:00 postanowiłam pokręcić się więc po sklepach, poszłam coś zjeść i ruszyłam do empiku by zająć dobre miejsce. Równo o 12:00 przyszła Anka, na początku mówiła o zdrowym żywieniu, ćwiczeniach, jakie to wszystko ważne i takie tam... później w połowie swoich rozważań na temat tego wszystkiego zauważyła mnie i lekko się zacięła w swojej wypowiedzi. W przerwie napisała mi sms-a żebym poczekała do końca rozdawania autografów to pogadamy. Jak napisała tak też zrobiłam. Rozdawanie przysłowiowych grafów trwało do 17:00 strasznie się nudziłam, bo tak naprawdę nie interesowało mnie zdrowe żywienie, ćwiczenia i tym podobne rzeczy, dlatego słuchałam sobie muzyki rozmyślając o Mario, nie potrafiłam o nim nie myśleć. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Anka:
-wstawaj idziemy coś zjeść!- uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła lekko za sobą, poszłyśmy do pobliskiej restauracji. Moja towarzyszka zamówiła sobie kawę i sałatkę, ja wzięłam colę i sałatkę owocową.- mów Zu co u Ciebie w ogóle prawie się nie odzywasz, znaczy najczęściej do Reusa... - zrobiła urażoną minę a później wybuchnęła śmiechem.
- sama nie wiem jak u mnie... Tęsnie strasznie za wami.
-za Mario też?, o przepraszam muszę odebrać momencik Zu - uśmiechnęła się i odebrała dzwoniący telefon. Po jej minie było widać, że to ktoś kogo się spodziewała. - tak... mhhym... nie jestem pewna... genialny pomysł!... spróbuję przywieźć ci to z Warszawy.... no tak... to pa... nie spoko... pa. - z jej rozmowy wynikało, że miała coś komuś przywieźć, może jakiś produkt którego nie ma w Niemczech.... - przepraszam musiałam odebrać, to Marco... strasznie chce żebym przywiozła mu ... ten no.. wiesz...
-no jasne Aniu jestem jasnowidzem- zaśmiałam się
-ciężko mi się dzisiaj wysłowić... ale czekaj gadałyśmy o czymś... a o Mario. Marco mi opowiedział że nadal kochasz Mario i takie tam.... a i Twoja przyjaciółka Amanda, ona tak ma na imię? - ciągnęła Ania a to co mówiła zdawało się nie mieć końca.
-tak, Amanda a co z nią?
-zacznę od początku, okay?
-jasne, inaczej się nie połapię.
-no więc jak wyjechałaś, Marco szukał Mario, bo ten nie dawał żadnego znaku życia, no więc nasz blondasek Marco pojechał pod twój dom zobaczyć czy nie ma tam Mario, ale zaczepiła go Amanda i chwilę rozmawiali. Amanda poprosiła Marco o numer telefonu. Powiedziała, że jak zobaczy Mario to zadzwoni do niego. Jakoś dwa tygodnie później Amanda spotkała się z Marco, później blondas zapoznał ją z chłopakami z BVB no i akurat z Mario i od tamtej pory ona się wokół niego kręci. Aż mnie mdli jak ją widzę jak łasi się do Mario...
- a Mario jak na nią reaguje? -przerwałam jej
- nie zwraca jakoś wielkiej uwagi na nią, ale jak jeszcze trochę się wokół niego pokręci to Mario zmięknie...- wzdechnęła Ania- on nadal cię kocha- powiedziała patrząc mi prosto w oczy
-mówisz, że zmięknie... gdyby mnie kochał nigdy nie zwróciłby uwagi na Amandę...
-ale Zu, on kiedyś zrozumie że nie wrócisz i faktycznie będzie chciał poukładać sobie życie...Poleć tam ze mną, do Dortmundu Zu, stracisz go jeśli tam nie polecisz...- po jej słowach łzy spłynęły po moich policzkach
-i co?! znowu powrót! znowu totalna rozsypka?! znowu to! - pokazałam blizny na nadgarstku, a Ania znieruchomiała
-Boże... - była w szoku, udało jej się wyszeptać.
-myślisz, że było mi łatwo?...- próbowałam się uśmiechnąć.
-nie Zu, nawet przez chwile nie pomyślałam że było Ci łatwo, ale to...
-tak wyszło...
-wróć tam ze mną i zostań. Zu no weź..
-że niby mam uciec z domu?
-tak, zamieszkasz z nami. Ze mną i Robertem.
-i to mówi Ania Lewandowska, prawie idealna kobieta...
-właśnie PRAWIE... - zaśmiała się
- czemu to dla mnie robisz? krótko mnie znasz Ania....
-przyjaźnimy się, i co z tego że krótko? czas nie ma tu nic do rzeczy. Jakby to powiedział Marco " ty płaczesz ja płacze, ty się śmiejesz ja się śmieje, ty skaczesz z mostu a ja biorę łódkę i idę ratować twoją upośledzoną dupę" - obie zaczęłyśmy się śmiać
- hahah, serio tak powiedział?!
-tak, do Mario ostatnio hahah...- po tej rozmowie poprosiłam Anię, żeby pojechała ze mną do domu. Kiedy ja pakowałam ostatnie rzeczy Anka zabukowała nam bilety i napisała liścik do moich rodziców.
-Zuzka może to brzmieć tak? " Mamo, Tato bardzo was kocham i doceniam że chcecie bym nie robiła głupstw, ale zabierając mnie tu, do Warszawy unieszczęśliwiliście mnie, nie umiem tu żyć. Może będziecie źli ale wracam do Niemiec. Zuzanna. "
-tak, idealnie.
-spakowana?
-tak!- odetchnęłam z ulgą i pokierowałyśmy się na lotnisko, lot miałyśmy za 30 minut. Gdy byłyśmy już na lotnisku, przeszłyśmy odprawę i usiadłyśmy na swoich miejscach, czułam że znów zaczynam żyć, że znowu będę szczęśliwa i już nikt mi nie przeszkodzi. Nagle przez głowę przemknęła myśl: A co jeśli Mario już mnie nie kocha? Poza tym co z "doradcą" a jeśli mi nie odpuści, nie zawahał się wybić mi szyby to nie zawaha się też zrobić mi krzywdy...
-nad czym tak myślisz?- z myślenia o tym wszystkim wyrwała mnie Ania
-yymm... a że pogoda nawet ładna- uśmiechnęłam się
-yhym... Bardzo a teraz przestań owijać w bawełnę i mów co cię męczy...- nie da się ukryć znała mnie na wylot.
- a jeśli Mario już mnie nie kocha?- wypaliłam bez ogródek.
- Zu słuchaj, żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza, wie jak przeżyć...- i tą odpowiedzią Ania dała mi dużo do myślenia, jeśli nasza miłość jest wielka i prawdziwa to trwa nadal, ale jeśli nie to trzeba będzie sobie jakoś poradzić... ważne że będę miała przyjaciół przy sobie. Reszta lotu minęła mi na słuchaniu muzyki, malutkiej drzemce i rozmowach z Anią na różne tematy.
Teraz stałyśmy na płycie lotniska w moim kochanym Dortmundzie, zamknęłam oczy a w mojej głowie zaczęły przewijać się najpiękniejsze chwile związanie właśnie z Dortmundem. Chwilę po tym zapytałam Ani:
-na kogo czekamy?
-na Roberta, zaraz będzie i zabierze nas do domu. - chwilę po jej słowach z tłumu wyłoniła się sylwetka Roberta, podbiegł do swojej żony i czule ją pocałował, a mnie powitał mocnym przytuleniem i buziakiem w czubek głowy. Kazał sobie opowiedzieć co u mnie, co przez ten czas robiłam. Sam opowiadał mi co działo się u chłopaków i u Mario. Kiedy przyjechaliśmy pod dom Roberta i Ani poczułam dziwny ścisk w żołądku, ale wysiedliśmy, Robert wziął od nas bagaże i zaprowadził mnie do "mojego" pokoju, który był śliczny.
-rozgość się i jak będziesz chciała to jesteśmy w ogrodzie- powiedział Robert a ja skinęła głową. Po chwili rozpakowałam rzeczy i postanowiłam zejść do moich przyjaciół. Robert był w kuchni i parzył herbatę a Ania rozmawiała z kimś przez telefon w ogrodzie. Wyjrzałam przez drzwi które prowadziły do ogrodu i niechcący usłyszałam kawałek rozmowy Ani.
- jutro... tak na 100% - kiedy mnie zobaczyła rzuciła szybkie - musze kończyć- rozłączyła się i uśmiechnęła, wyglądała na lekko poddenerwowaną, ale może była po prostu zmęczona po podróży. Spędziliśmy na rozmowach prawie pół nocy, położyłam się dopiero koło 4:30, pełna szczęścia i nadziei na lepszy czas....
* * *
od autorki: Cóż musiałam skończyć w tym momencie, ponieważ rozdział i tak jest już bardzo długi, jutro postaram się dodać 18. Mam nadzieję że zwrot akcji Wam przypadnie do gustu. Jeśli macie swoje blogi zostawcie je w komentarzu, chętnie zajrzę :) spokojnego wieczoru i do następnego! /Patty :3
No to zaczynamy =)
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział jest cudowny, boski, rewelacyjny, świetny, po prostu jedyny w swoim rodzaju. Jak i cały blog.
Strasznie mnie zaciekawiłaś. Kiedy zaczęłam czytać to strasznie się w to pochłonęłam. Po przeczytaniu wszystkich tych postów nie mogę w to uwierzyć, że nie mogę czytać dalej. Mała przerwa i oczekiwanie na pojawienie się następnego rozdziału. Koszmar ❗❗❗ Chcę więcej i więcej.
Strasznie podobają mi się postacie. A w szczególności Mario❤❤. Uwielbiam jego postać i opowiadania w których jest głównym bohaterem. Strasznie mnie takie opowiadania pochłaniają ❤❤.
Z resztą postać Zuzy też jest fajna. Mogę powiedzieć, że nawet jest trochę podobna do mnie. Ja w takiej sytuacji jaką ona miała w Mario w parku, powiedziałabym to samo.
Cieszę się, że wszystko zaczyna się powoli układać. Chodzi tutaj o pośród ( wreszcie ❗❗) Zuzki. Moim zdaniem postawiła słusznie opuszczając Polskę i wracając do Dortmundu.
Zawdzięcza to Ani i Marco. Chodzi tutaj, że chciała wrócić, ale się bała. A z ich pomocą wraca. Huuura ❤❤
Coś mi się wydaje, że następnego dnia lub w najbliższym czasie czeka ją spotkanie z Mario. I maczali w tym swoje paluszki Ania i Marco. Na sto procent =)
Mam nadzieję, że podczas tego spotkania wszystko sobie wyjaśnia. Wyjawia co do siebie czują i że nic nie zmieniła ( w ich uczuciach ) ta rozlana.
A i że będą już razem. Fajnie by było =)
Ploose ❕❗❕❗ niech będą razem =)
Co do tej całej Amandy, to szkoda słów. Tak się nie zachowuje prawdziwa przyjaciółka. Jak ona w ogóle tak mogło.
Nie wiem czy mam słuszne podejrzenia, ale wydaje mi się, że to ona wybiła tą szybę w domu Zuzy. Pewnie mi nie powiesz =( szkoda =( Zostaje mi tylko czekać na dalszy rozwój sytuacji.
I to chyba tyle jeśli chodzi o bloga. ( Treść ) .
Chcę ci podziękować, że zostawiłaś na moim blogu link do tego arcydzieła.
Proszę dodaj jak najszybciej następny rozdział. Plooose ❤❤
Chcialabym cię zaprosić na mojego bloga, który nie jest tak samo jak twój fajny. No cóż. Nie każdy ma talent do pisania. Ty go masz, a ja nie =(
Zostawiam link :
http://koszmarwniebo.blogspot.com/
Ps. Dodaje blog do obserwowanych. Będę na bierzaco i może ci obiecać, że zawsze pod rozdziałem znajdziesz mój komentarz =)
Ula =( wyszedł trochę długi. Przepraszam =(
Usuń