wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 12

             Przez chwilę gdy siedzieliśmy w aucie zapadła cisza, która powoli zaczynała robić się nieznośna, było słychać warkot silnika i bicie naszych serc. Zakochani powiedzieliby, że to idealna muzyka, ale teraz przez to czułam się bardziej zakłopotana niż szczęśliwa. Nagle Marco wypalił:
-Zuza przepraszam
-co? za co?
-no bo może nie chciałaś ze mną jechać a ja nie dałem Ci wyboru- blondyn lekko się speszył
- Marco coś Ty bardzo chciałam z Tobą jechać, serio- po moich słowach spojrzał na mnie swoimi radosnymi oczami, a chwilę później byliśmy już pod moim domem.- wejdziesz?-zapytałam
-nie, chyba nie powinienem, poza tym jest już późno...
-ok- spuściłam wzrok, było mi trochę przykro a Marco chyba to zauważył bo po chwili dodał
-wpadnę na ale tylko na chwilę- uśmiechnął się, a ja zadowolona ukazałam rządek swoich białych równiutkich ząbków wystawionych w uśmiechu.
-chodź szybciej- złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą, po chwili byliśmy już w środku - czuj się jak u siebie a ja szybko pójdę się przebrać dobrze?
-dobrze, jasne- uśmiechnął się do mnie, ja szybko pobiegłam na górę i się przebrałam , po czym wróciłam do Marco, który grzebał coś u siebie w komórce.
-przepraszam tamte ciuchy były niewygodne- uśmiechnęłam się nieśmiało
-spoko, rozumiem- również się uśmiechnął
- to co? chcesz coś do picia?
-nie, na razie nie
-ok- usiadłam na kanapie obok niego- to co blondasku, seans filmowy?-zaproponowałam a on z uśmiechem się zgodził, włączyliśmy "dwa tygodnie na miłość", chociaż i tak przez cały film się śmialiśmy i rozmawialiśmy.
Koło 22:00 poczułam się naprawdę zmęczona mimo że film jeszcze trwał. Położyłam głowę na ramieniu Marco i zasnęłam.

                                                     *                *                *
       Przebudziłam się około 9:00 na ramieniu blondyna, starałam się go nie obudzić ale niestety mi się to nie udało, Marco otworzył oczy
-cześć śpiochu-powiedział zaspanym głosem
-a kto też zasnął?
-haha, ok no ja, mówiłem że nie powinienem był zostawać- Marco lekko się zmieszał
-Marco no... przestań!
-dobrze, przepraszam- pocałował mnie w czoło a ja się uśmiechnęłam
-na którą masz trening?
-o kurcze! 9:30, musze iść obiecuję że zadzwonie zaraz po treningu! pa Zuz-wybiegł z domu.
Usiadłam na kanapie i zastanawiam się nad całą tą sytuacją, czemu pozwoliłam Marco zostać? co on sobie o mnie pomyśli? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu
-halo?
-hej śliczna!- usłyszałam głos Mario, na sam jego dźwięk uśmiechnęłam się
-hej, panie przystojny-zaśmiałam się
-nie miałabyś ochoty spotkać się?-zapytał niepewnie- ze mną...-dodał po chwili, pomyślałam o tym co zaproponowała Ania, spędzę z  nimi trochę czasu. Z Marco już spędziłam, teraz czas na Mario.
-jasne, chętnie spędzę z Tobą czas- powiedziałam radosnym głosem, Mario odetchnął
-naprawdę?
-tak Mario naprawdę
-to będę po ciebie o 17:00, dobrze?
-tak
-to do zobaczenia
-no papa
po rozłączeniu się poszłam cała w skowronkach do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. przygotowując naleśniki usłyszałam dźwięk tłuczonej szyby, od razu poszłam do salonu, z którego dobiegł ten dźwięk. W salonie zastałam rozbitą szybę i kamień do którego była przyczepiona karteczka, wzięłam ją do ręki.
Napisz brzmiał następująco:
"odczep się i od Marco i od Mario, następnym razem w nie wyjaśniony sposób może spłonąć Twój dom. Trzymaj się ciepło. Doradca"czy to miała być groźba, nawet jeśli nie to i tak się bałam. Nie chciałam siedzieć sama dlatego zadzwoniłam do Amandy żeby przyszła. Po kilku minutach siedziałyśmy już razem, Am uspokajała mnie a mną wciąż targały emocje. Powoli zbliżała się 17:00, razem z Amandą gadałyśmy o pogróżce prawie cały dzień. Pod dom zajechał samochód, to pewnie Mario pomyślałam. Chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi, ja zapłakana otworzyłam je, za nimi stał Mario z bukietem róż.
-co się stało?!-zdenerwował się, bez słów podałam mu kartkę z listem- nie bój się, jestem przy tobie- przytulił mnie.
-to ja już pójdę-powiedziała Amanda-zajmij się nią- szepnęła do Mario a ten skinął głową- zabierz kilka rzeczy, nocujesz u mnie-nakazał Mario
-nie Mario nie mogę, znamy się krótko nie chcę...
-nie pytałem czy chcesz- uśmiechnął się i otarł łzę z mojego policzka- zajmiesz moją sypialnię a ja pokój gościnny, hmm?
-nie Mario...
-Zuz nie zostawię cię tu dzisiaj...-Mario wziął torbę i spakował kilka moich rzeczy- chodź idziemy-wziął mnie za rękę, zamknął drzwi i poprowadził do samochodu.

                                                          *                *                 *

od autorki: kochani ciąg dalszy nastąpi niebawem obiecuję, na razie łapcie 12 :D
/ Patty :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz