Nazajutrz obudziłam się na kanapie, cała obolała, spojrzałam na zegarek była 13:30. Postanowiłam się szybko wyszykować, miałam tylko 2 godziny do rozpoczęcia meczu a ja byłam w proszku. Szybkim krokiem poszłam do łazienki umyć się i ubrać. Później zeszłam do kuchni mając nadzieję, że znajdę coś w lodówce i że nie będę musiała iść do sklepu. Po otworzeniu lodówki zobaczyłam, że mam tylko jajka i pomidory, więc zrobiłam jajecznicę. Po śniadaniu niespodziewanie zadzwonił mi telefon, poszłam go szybko odebrać i nawet nie spojrzałam kto dzwoni, chociaż byłam pewna, że to Am nie może doczekać się już naszego wyjścia i mnie chce pośpieszyć.
-Am spokojnie zdążymy...- powiedziałam zaraz po odebraniu połączenia
- Zuzka?- odezwał się znajomy choć zapomniany przeze mnie głos
-tak Zuzka, kto mówi?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Ania. Nie wiem czy jeszcze mnie pamiętasz....-Nagle w mojej głowie rozpętała się burza, przypomniały mi się wszystkie wydarzenia z przeszłości. Przypomniało mi się jak mi dokuczała na każdym kroku dokazywała i powtarzała że to ja jestem tą najgorszą a ją wszyscy kochają. To dlatego nie zainteresowało mnie to, że wpakowała się w dzieciaka. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać, ale nie potrafiłam tak po prostu odłożyć słuchawki, bo wiem jakie to uczucie zostać odrzuconym i nie chciałam żeby ktoś tak się czuł.
-Pamiętam...- odezwałam się po dłuższym czasie
-wiem, że między nami bywało różnie...
- no co ty nie powiesz? -przerwałam jej
- ale może mogłybyśmy pogadać? - dokończyła swoją wypowiedź
- Mieszkam w Dortmundzie, a poza tym nie mam czasu dzisiaj...
- spokojnie jestem w Dortmundzie to może jutro?
-może... odezwę się wieczorem....
- dzięki
-spoko- powiedziałam już po tym jak się rozłączyłam.
Usiadłam obok drzwi prowadzących na taras i nie wiedziałam co robić, może powinnam się z nią spotkać? podobno każdy zasługuje na drugą szansę, ale czy tacy ludzie jak ona zmieniają się? Ogarnął mnie dziwny niepokój, który pojawiał się zawsze gdy zrobiłam coś źle ale nie chciałam się do tego przyznać. Może nie powinnam się z nią spotykać? Tyle pytań pozostawało w mojej głowie bez odpowiedzi. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu, wzdrygnęłam się i odruchowo złapałam za kieszeń.
-halo?
-Zuza no gdzie Ty jesteś? - odezwał się zaniepokojony głos Nuriego
- no w domu a gdzie mam być? mecz dopiero za godzinę...
-miałaś przyjść na trening przed meczowy...
-Jezu... zapomniałam. Już się zbieram, będę za 20 minut
-dobrze, uważaj na siebie...
-dobrze...
* * *
Chwilę później siedziałam już w samochodzie i przemierzałam zaśnieżone ulice Dortmundu. Byłam na siebie zła, że zapomniałam o treningu, na który zaprosił mnie Nuri. Żeby zająć się czymś innym niż zamartwianie się całą tą sytuacją włączyłam radio, w którym leciała jedna z moich ulubionych piosenek a mianowicie Kase&Wrethov- "Break Down". " Cholera!"- to słowo wyrwało się z moich ust kiedy utknęłam w korku tuż przed stadionem. Oparłam głowę o zagłówek samochodowy i czekałam. Czułam, że jak nie dojadę na czas zawiodę osobę, na której bardzo mi zależy. Nie czekając długo wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do bruneta.
-Halo? - odezwał się po pierwszym sygnale
-no nie mów mi że siedzisz z telefonem w ręku... a tak na serio utknęłam w korku tuż przed stadionem...
- przerwę miałem- czułam, że po tych słowach się uśmiechał- a tak serio Zuz, to jedź na parking dla zawodników zaraz tam wszystko załatwię i cię wpuszczą ok?
-Dzięki Nuri
-Drobiazg
Po tej rozmowie skręciłam w pierwszą mniej zakorkowaną uliczkę i zajechałam na parking zawodników. Faktycznie nie miałam żadnych problemów z dostaniem się na niego, co więcej ochroniarz był bardzo miły.
Po zamknięciu samochodu pokierowałam się w stronę wejścia na stadion, gdzie czekał na mnie Nuri obok, którego stał Reus. Teraz moje serduszko biło z szaloną prędkością a ja czułam jak wściekle czerwony kolor powoli koloruje moje policzki.
-Zuza! - Nuri radował się na mój widok
-Hej!
-Chodź przedstawię cię komuś...- wziął mnie za rękę - Zuza to jest Marco, ale pewnie to wiesz- zaśmiał się- Marco to jest Zuza moja przyjaciółka.
-Miło mi Cię poznać-blondyn obdarzył mnie serdecznym uśmiechem, który odwzajemniłam
-Mi Ciebie również...
-Więc jesteś tą dziewczyną, którą uratował nasz Nuri?
-tak- lekko się speszyłam i spuściłam wzrok
-przepraszam nie chciałem Cię urazić, naprawdę... -zaczął się tłumaczyć ze stroskaną miną
-wszystko dobrze Marco, nie uraziłeś mnie-spojrzałam mu głęboko w oczy a on ku mojemu zdziwieniu nie odwrócił wzroku. Nuri widząc to zaczął:
-No więc tego... zaraz przerwa nam się kończy wracajmy na murawę...
-tak, racja, musimy wracać... -zakłopotał się Marco a ja zaśmiałam się przygryzając usta. Po drodze na murawę zaczęłam wygłupiać się razem z Reusem, od razu załapaliśmy wspólny język. Podobało mi się to była bardzo podobny do mnie z charakteru może dlatego bardzo dobrze się rozumieliśmy.
Gdy weszliśmy na stadion, Nuri i Marco poprowadzili mnie do ławki rezerwowych żebym tam mogła spokojnie przyglądać się ich treningowi. Trener nie miał nic przeciwko, było to człowiek sympatyczny i z poczuciem humoru, jednak jeśli chodziło o mecze był surowy kiedy chłopakom trafiały się przegrane mecze następnego dnia był trening karny organizowany o 4:00 rano.
-Po treningu zapoznam Cię ze wszystkimi- szepnął mi do ucha Nuri
-dobrze, a teraz idź trenować leniu- zaśmiałam się a brunet zawtórował mi
Kiedy Borussen trenowali ja uważnie im się przyglądałam z perspektywy ławki rezerwowych, po pewnym czasie przestałam im się przyglądać i zatopiłam się w swoich rozmyśleniach a mianowicie problemie Ani.
Postanowiłam, że spotkam się z nią jutro koło południa. Może i była wredna, ale nikt nie powinien zostać sam z takim problemem nawet ktoś taki jak ona. Moje rozmyślenia przerwał gwizdek trenera, teraz chłopcy szli do szatni się odświeżyć a za 30 minut rozpocznie się mecz.
-zaraz wracamy!-krzyknął do mnie z środka boiska Nuri
-ok- odkrzyknęłam
-Lubią cię- podszedł do mnie trener
-tak pan myśli?
-ja to wiem- przeniósł swój wzrok na mnie, uśmiechnął się po czym dodał - muszę iść do chłopaków...- zamyślona skinęłam tylko głową. Rozmyślałam nad tym skąd trener BVB o tym wie. Może coś słyszał, a może to tylko jego " wymysły ".
Po chwili usłyszałam jakieś odgłosy dobiegające z tunelu prowadzącego na murawę. Odgłosy te nie przypominały odgłosów chłopaków, więc z zaciekawieniem patrzyłam kto wyjdzie z tunelu. Po paru chwilach moim oczom ukazał się....
* * *
od autorki: przepraszam musiałam skończyć w tym momencie bo rozdział i tak jest już nadzwyczaj długi. Następnego możecie spodziewać się koło poniedziałku. Jeśli wam się podoba zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza, które są mile widziane :3
miłego weekendu / Patty :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz