środa, 26 lutego 2014

Rozdział 8

          Po paru chwilach moim oczom ukazał się sam Mario Götze, były zawodnik Dortmundu. W pierwszej chwili trochę mnie zamurowało, chociaż nie wiem dlaczego przecież wiedziałam, że to zawodnik Bayernu i że dzisiaj tu będzie. To był dla mnie mały szok, bo zawsze mi czymś imponował a teraz stał przy tunelu i patrzył się na mnie swoimi dużymi, piwnymi oczami, a ja stałam jak wmurowana w ziemię i nie potrafiłam wykonać nawet najmniejszego ruchu. "Otrzeźwiałam" dopiero wtedy, gdy przechodził koło mnie i spojrzał mi w oczy po czym się uśmiechnął. Odkąd go zobaczyłam przy tunelu zapragnęłam go poznać, teraz nie miało dla mnie znaczenia, że to zawodnik Bayernu- największego rywala mojego ukochanego klubu- Borussi. Z mojego transu wyrwał mnie głos mojego przyjaciela:
-Co tak stoisz jakbyś Boga zobaczyła?-zaczął się śmiać, był całkiem rozluźniony
-A jeśli zobaczyłam to co?- uśmiechnęłam się do niego tajemniczo
-hohoho, więcej nie zostawię Cię samej, coś Ty brała jakieś LSD?- widać miał ze mnie duży ubaw
-Sahin zamknij się w końcu i przedstaw kolegom, co ty na to?
-no dobrze, to dobry pomysł, chodź...- pociągnął mnie do stojących w grupie Borussen, gdy podeszliśmy Marco z uśmiechem zajął miejsce obok mnie.
-ok, skoro jesteśmy tutaj wszyscy-zaczął Nuri - chciałbym przedstawić wam cudowną osóbkę jaką jest Zuza moja przyjaciółka...-pokazał na mnie po czym dodał- Zuza jesteś kibicem Borussi, więc chyba wszystkich znasz?
-tak, znam-powiedziałam z uśmiechem-miło mi was poznać, od zawsze o tym marzyłam- w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia a Nuri widząc to przytulił mnie a ja się rozkleiłam...
-no już...- mówił łagodnym tonem Nuri, przytulając mnie i głaszcząc po głowie
Gdy już trochę się uspokoiłam zaczęłam rozmowę z piłkarzami. Piszczek zwrócił się do mnie z pytaniem:
-skąd jesteś? Bo tak rozmawialiśmy z Kubą, że wyglądasz na Polkę...
-Bo nią jestem- powiedziałam po polsku po czym się uśmiechnęłam
-Bingo Kuba mieliśmy rację, Zuz jest Polką!-krzyknął do przyjaciela Łukasz
- o no proszę! Mówiłem, że jest za ładna na Niemkę-wypalił Kuba, a ja oblałam się rumieńcem. Naszą rozmowę przerwał głos dochodzący z murawy.
- Marco!- blondyn odwrócił się i szybkim krokiem podszedł do chłopaka, który go wołał
-Mario!- uścisnęli się, chwilę o czymś porozmawiali i nagle moich uszu doszedł głos Marco:
-Zuza, chodź przedstawię ci kogoś- znowu znieruchomiałam, bo wiedziałam komu Marco chce mnie przedstawić. Przez chwilę postanowiłam udawać, że nic nie słyszałam, ale mój plan legł w gruzach przez Nuriego, który zaczął:
-ej Zuza Marco cię woła, pewnie chce przedstawić ci Mario...- uśmiechnął się i wskazał na chłopaków
- a ok już tam do nich idę- uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku blondyna i jego przyjaciela, czułam się jakbym miała nogi z waty i każdy kolejny mój krok był coraz bardziej niepewny. W końcu znalazłam się obok Marco i Mario znowu stało się to czego się bałam, nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa, stałam i wpatrywałam się w Götzego, a on uśmiechał się tak bosko, że teraz nie potrafiłam skupić się na niczym, prócz jego uśmiechu.
-A więc tak to jest Zuza moja...- spojrzał na mnie a ja wpatrywałam się w niego z pytającym spojrzeniem- moja przyjaciółka, mogę już nazwać cię moją przyjaciółką prawda?
-możesz- uśmiechnęłam się do niego
-no wiec to moja przyjaciółka a to mój najlepszy przyjaciel Mario- wskazał na trochę niższego kolegę
-Miło mi- wyciągnął ku mnie rękę ja ją chwyciłam a po chwili powiedziałam:
-mi też miło, nawet bardzo- uśmiechnęłam się a Mario odwzajemnił mój uśmiech. Po chwili rozmowy z nim nie byłam już taka spięta i zaczęliśmy trochę żartować, niestety nie pobyliśmy długo w swoim towarzystwie, ponieważ stadion był już wypełniony po brzegi a ja musiałam iść na swoje miejsce, gdzie czekała już na mnie Am. Tak więc pożegnałam się z Mario, pożyczyłam chłopakom z BVB powodzenia i poszłam na swoje miejsce. Chwilę później zaczął się mecz....

                                                              *             *             *
           90 minut później spotkanie z udziałem Borussi Dortmund i Bayernu Monachium zakończyło się zwycięstwem Borussi, która wygrała 3:1 po golach Marco, Roberta i Łukasza. Chciałam już wychodzić ze stadionu z moją przyjaciółką, ale do trybun podbiegł Nuri
-Zuza zaczekaj! - krzyknął uradowany w naszą stronę
-tak?- odwróciłam się do bruneta a moja przyjaciółka przyglądała nam się z niedowierzaniem
- no bo to ostatni mecz w sezonie, w dodatku wygrany i może dasz się zaprosić z tej okazji na imprezę u Marco dzisiaj wieczorem?- spojrzał na mnie proszącym spojrzeniem
-no nie wiem... nie powinnam...
-bo?...przecież Borussen cię uwielbiają-po jego odpowiedzi po mojej twarzy przemknął uśmiech
-o której i gdzie? - uśmiechnęłam się a na twarzy Sahina pojawiła się mina kolejnego triumfu
-o 20 będę po ciebie- puścił mi oczko
-przecież to już za 2 godziny!
- no to radzę się spieszyć- zaczął się śmiać
-nie no Sahin ja to ci kiedyś krzywdę zrobię!- krzyknęłam z rozbawieniem
- próbuj szczęścia słońce!- odkrzyknął również nie kryjąc rozbawienia

                                                        *                 *                *

             40 minut później byłam już w domu i zaczęłam gorączkowo przygotowywać się na imprezę u Marco. Wzięłam prysznic i zaczęłam wybierać ubrania a w między czasie próbowałam zrobić coś z włosami. Nie wiedziałam czy powinnam założyć sukienkę czy jakieś luźniejsze ciuchy. Zaczęłam wpadać w panikę że nie zdążę. Postanowiłam zadzwonić do Nuriego z pytaniem
-halo?- odebrał brunet
-Nuri czy to będzie impreza bardziej luźna czy bardziej tak pod krawatem?
-hahaha - zaczął się śmiać
-co się śmiejesz?!- nie rozumiałam o co mu chodzi
-Marco i impreza pod krawatem, dobre...-dalej krztusił się ze śmiechu
-ok to dzięki i do zobaczenia
-no papa...
Po rozmowie z Sahinem wybrałam strój na dzisiaj i poszłam się w niego przebrać, miałam tylko 20 minut do przyjazdu mojego przyjaciela. Kiedy byłam na górze usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Wejdź za zaraz zejdę!- wrzasnęłam zakładając buty
-ok czekam!- usłyszałam w odpowiedzi od Nuriego
Po chwili stałam już na ostatnim schodku a Nuri przyglądał mi się z otwartą buzią
-Coś nie tak? mamy jeszcze chwilę więc jak coś to zdążę jeszcze się przebrać- zaczęłam
- nie wszystko jest ślicznie, wyglądasz idealnie- jego odpowiedź lekko mnie speszyła, więc przygryzłam wargę i się uśmiechnęłam- to co piękna idziemy?
-tak!- złapał mnie za rękę i oboje wyszliśmy z domu.

                                                        *               *                *
od autorki: znowu dłuugi i znowu kończę w dziwnym momencie. Mam nadzieję że podoba wam się rozwój wydarzeń w życiu Zuzy xD. Jeśli już jesteście to komentujcie to bardzo motywuje wiedząc że ktoś to czyta.
Buziaki i do następnego :* / Patty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz