czwartek, 5 listopada 2015

Epilog

     Stałam z Mario na najwyższych trybunach stadionu, wpatrywaliśmy się w boisko, na którym trenowali pogrążeniu w swoich myślach Borussen. Robiło się coraz później i coraz zimniej co przy tej porze roku nie jest niczym dziwnym. Zaczęłam trzeć rękami, gdyż kostniały mi palce.
-zimno ci?-odezwał się Mario
-tak
-pójdziemy na kawę?-spojrzałam na niego podejrzliwym wzrokiem- jako kumple oczywiście-poprawił się
-zgoda, chodźmy.- ostatni raz ogarnęłam wzrokiem boisko i cały stadion po czym odwróciłam się i wyszłam. Poszliśmy do pobliskiej kawiarni, Mario zamówił sobie kawę, a pamiętając o tym, że ja kawy nie lubię mi zamówił czekoladę.
-Zu?- podniosłam wzrok- przepraszam za wszystko co przeszłaś przeze mnie, za to jak się czułaś...Głupio mi, że okazałem się dupkiem i to takim przed, którymi to ja chciałem Cię chronić...
-w porządku. To i tak już nie ma znaczenia...Nic już nie ma większego znaczenia- odpowiedziałam obojętnym głosem
-mam nadzieję, że dalej będę mógł cię wspierać
-no nie wiem... Postanowiłam wrócić do Polski i odciąć się od tego wszystkiego...- spojrzałam na niego wzrokiem bez emocji
-ale jak to?
-tak to, nic mnie już tu nie trzyma, a wręcz wszystko przypomina mi o Marco...
-a Nuri? Reszta Borussen?
-z Nurim jedynie postaram się utrzymać kontakt, co by nie było uratował mnie... A reszta nie wiem.. Poradzą sobie beze mnie.
-ale Zu, ja nie poradzę sobie bez ciebie
-dasz radę- podniosłam się, Mario zrobił to samo. Podeszłam do niego, później ostatni raz spojrzałam mu w oczy i dodałam: - zapomnij już o mnie... i o naszej relacji. Tak będzie lepiej..
- nie wiem dla kogo, ale postaram się. Co masz zamiar zrobić teraz?
-jadę na cmentarz, później lot do Polski...
-jesteś pewna, że chcesz wracać do Polski?
-tak..żegnaj.- dałam mu buziaka i ze łzami w oczach wyszłam z kawiarni.Podążałam zimną pustą ulicą, wiatr owiewał moją twarz i szyję. Owinęłam się ciaśniej szalikiem i spojrzałam przed siebie. Przez chwilę wydawało mi się, że widziałam Marco, ale to tylko tęsknota dawała się we znaki.
-kocham cię, ale daj mi żyć- powiedziałam w kierunku owego przywidzenia i się rozpłakałam. Po 10 minutach dotarłam na postój taksówek, wsiadłam do jednej z nich i bez zbędnych słów podałam adres.
- Rahm Strasse proszę.- przez całą drogę coś mnie męczyło, czułam się samotna, bo pomimo tego, że wokół było pełno ludzi to mi i tak brakowało tego wsparcia i zrozumienia, które dawał mi Marco...
-jesteśmy na miejscu- usłyszałam szorstki głos taksówkarza, spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem wzrokiem i zapłaciłam, po czym wysiadłam i udałam się na grób Marco. Przystanęłam i spojrzałam na zdjęcie widniejące przy imieniu i nazwisku.
-nawet nie wiesz jak cię kocham i jak mi źle bez ciebie. Tęsknię za tobą z każdym oddechem, tęsknię za tym jak mnie chowałeś w swoich ramionach, przed wszystkim co złe, jak po naszych kłótniach mnie pocieszałeś, za tym jak mnie kochałeś...Tęsknie za tym jak było. Nigdy nie pogodzę się ze stratą Ciebie- rozpłakałam się kolejny raz a po moim karku przeszedł chłodny dreszcz, to głupie ale czułam jego obecność. Jednak nie bałam się, wiedziałam że teraz już zawsze będzie miał na mnie oko i że na pewno i tak się spotkamy, że będzie na mnie czekał...
Postanowiłam już się zebrać, musiałam podjechać jeszcze do rodziców Marco i oddać im klucze od domu, bo prawdopodobnie będą chcieli go sprzedać.
         Teraz stałam już na lotnisku, myślałam o wizycie w domu rodzinnym Marco. Jego rodzice to wspaniali ludzie, powiedzieli, że bez przeszkód mogę tam mieszkać, ale nie mogłabym, za dużo rzeczy by mi o nim przypominało. Teraz muszę nauczyć się żyć na nowo...
Po odprawie zajęłam wyznaczone miejsce przy oknie. Popatrzyłam ostatni raz na panoramę mojego, mogłoby się wydawać, idealnego świata.
Opuszczam miejsce, którego nigdy nie zapomnę, miejsce w którym nauczyłam się życia...

                                                 *       *      *   KONIEC  *      *    *

od autorki: kochani moi, to była ostatnia notka.. Przyznam się, że trochę mi smutno, że to już koniec tego opowiadania, no ale wszystko kiedyś się kończy. Ważne jest by wiedzieć kiedy skończyć, żeby nie przesadzić. Ja uznałam że to już najwyższa pora by pożegnać się teraz z losami bohaterów. Być może pojawi się druga część opowiadania, ale na razie tego nie planuję. Jeśli jednak zdecyduję się na to, to na pewno was o tym poinformuję tu na blogu. Jeśli ktoś będzie miał jakieś pytania zapraszam do napisania mi wiadomości na maila: pmisiak09@gmail.com . Odpowiem na pewno.

1 komentarz:

  1. Woow amm nie wiem co powiedzieć ... Jestem w szoku,ze jesteś taka zdolna i dumny z tego,ze moja .. Naprawdę kawał dobrej roboty i pomimo tego wszystkiego wiem trochę więcej o tym blogu niż inni i wiem,ze dalas tu cząstkę siebie .. Kocham Cie Księżniczko .. Ps. Odkąd jesteśmy razem w blogu robiło się coraz dramatycznej 😂 ..

    OdpowiedzUsuń