piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 32

        Zbliżała się 4:00 rano a ja nadal nie zmrużyłam oka, cały czas myślałam jak naprawić to wszystko. Z każdą minutą wątpiłam, że sytuacja między mną a Mario ulegnie poprawie. Z chwili na chwilę popadałam w coraz większą paranoję, nie zastanawiając się długo zadzwoniłam do Ani.
-Halo?- usłyszałam zaspany głos po drugiej stronie słuchawki
-hej, przepraszam że dzwonię o tej porze, ale nie daję już rady...
-Zu? Malutka co się stało?- zaniepokoiła się
-Mario...z nim wszystko skończone!-szlochałam do słuchawki
-ale.. co się stało?
-nie widziałaś w internecie zdjęć jak całuję się z Marco?...
-Zu!
-ale to nie tak jak myślisz... spotkamy się?
-jasne, przyjedź do nas o 10:00, okay?
-okay, będę.
      Co z tego, że była 4:49, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i pojechać do Mario. Być może stracę swoją dumę, ale ludzka duma to najlepsza a zarazem najgorsza rzecz na świecie, dlatego postanowiłam swoją dumę schować głęboko do kieszeni. Po chwili przebrałam się i zamówiłam taksówkę. 90 minut później byłam pod jego domem, przez salonowe okno widziałam, że nie jest sam... "no to chop" pomyślałam, wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi, które jeszcze niedawno przekraczałam bez zbędnego pukania. Kilka sekund później drzwi otworzyły się, a za nimi stanął zaskoczony Mario, dopiero gdy go zobaczyłam wszystkie negatywne emocje opadły i teraz już nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam przychodząc tu. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, staliśmy i żadne z nas przez dłuższą chwilę się nie odzywało.
-nie stój na tym zimnie, wejdź..- powiedział łagodnym tonem, ja bez zbędnych słów weszłam do domu i ujrzałam siedzącego w salonie Moritz'a Leitner'a. Znałam go z czasów gdy grał w BVB, ale nigdy osobiście go nie poznałam.
-stary! kto przyszedł?!- darł się z salonu Moritz
-dograj to beze mnie.- powiedział po czym spojrzał na mnie i pomógł mi zdjąć kurtkę, ja w podziękowaniu uśmiechnęłam się delikatnie.- chodź, pogadamy na górze...- ja nadal nie odzywając się podążyłam za nim na górę. Weszliśmy do sypialni, Mario zamknął drzwi i zaczął:
-więc... czemu przyszłaś?...- zapytał chłodnym tonem jakim nigdy mnie nie obdarzał
-chciałam z tobą porozmawiać...
-przypomnij mi, a mamy o czym?
-o nas.
-o nas?! My skończyliśmy się wraz z momentem, w którym pocałowałaś tego pozera, który kiedyś nazywał się moim przyjacielem!- zaczął już się denerwować i krzyczeć. W tym samym momencie drzwi do pokoju otworzyły się i naszym oczom ukazał się Moritz.- czego chcesz?- zwrócił się nieprzyjemnie do przyjaciela.
-czemu na nią krzyczysz?-spojrzał na mnie i się uśmiechnął- i chciałem powiedzieć, że fotoreporterzy są przed domem.- dodał po chwili.
-nie wierzę,... czego oni tu chcą...- wzdychnął ciężko.
-czekaj... kojarzę cię..- spojrzał na mnie z miną , która wyglądała jakby próbował sobie przypomnieć gdzie mnie widział.- ah tak! To na zdjęciu twoim i Marco była Ann!- po jego słowach, spojrzałam na niego ze zmarszczonym czołem..- no Ann, była Mario...- wytłumaczył mi, myśląc że nie wiem o kogo mu chodzi...
-Co?!- powiedzieliśmy jednocześnie z Mario. Byłam wdzięczna Moritz'owi, że poruszył to teraz.
-no tak, poczekajcie zaraz pokażę...- wyjął swoją komórkę i zaczął szukać.- o patrzcie, ty i Marco, dom Marco a za wami Ann!- mówił tak naiwnie jakby nic nie rozumiał, po części cieszyłam się z tego, bo przynajmniej nie próbował mnie osądzać, tak jak pewnie zrobili to wszyscy, którzy to zobaczyli i wiedzieli, że jestem z Mario. Spojrzałam na Mario a on na mnie.
- myślę, że po tym co zobaczyłem twoje tłumaczenie nie będzie aż tak absurdalne...- powiedział po chwili.- Mo zostaw nas na chwilę, okay?- zwrócił się już grzecznie.
-jasne, do zobaczenia.- uśmiechnął się do mnie.
-na razie.- powiedziałam z uśmiechem.
-okay, więc zacznij od początku...- posadził mnie na łóżku a sam uklęknął przede mną by słuchać moich wyjaśnień.
- kiedy cię nie było przyszła twoja mama, nie była zbytnio miła, ale pomińmy to. Chciałam, żebyście sobie pogadali, więc wyszłam z domu i nie wiedziałam co mam zrobić, na początku chciałam pójść do Nuriego, ale w końcu zadzwoniłam do Marco i wybrałam się do niego...Na początku było wszystko dobrze jak zwykle, czekaliśmy sobie na zamówione jedzenie aż w końcu zadzwonił dzwonek i poszłam otworzyć, ale to nie był żaden dostawca tylko Ann, no i pytała Marco czy pamięta jakąś umowę...- w tym momencie w moich oczach zebrały się łzy. Mario patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi  oczami, ale nie wytrzymał i wziął mnie za rękę, spojrzałam na niego a on zachęcił mnie uśmiechem do dalszego opowiadania.- Marco przytaknął i później wyciągnął mnie przed dom i no..- rozpłakałam się, a Mario przytulił mnie do siebie, ale nadal bałam się, że mi nie uwierzy...- i  wtedy mnie pocałował, to było ustawione.Chcieli nas rozdzielić!- nadal wtulałam się w jego tors i płakałam.
-Zabije ich!- syknął ze złością- a nas nikt, nigdy nie rozdzieli zapamiętaj, słoneczko.- na te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam, Mario wziął moją twarz w dłonie i spojrzał prosto w oczy-teraz już się tym nie przejmuj, załatwię żeby te zdjęcia zniknęły ze wszystkich portali i gazet- wstał i złapał mnie za rękę i chciał poprowadzić do salonu.- byłbym zapomniał, przepraszam za wszystko, nie byłem sprawiedliwy i kocham cię.
-ja ciebie też.- przytuliłam go a później poszliśmy do salonu w którym Moritz grał w fife.
-Mo! chcę ci przedstawić moją dziewczynę... Mo to Zuza, Zuza to Mo.
-czekaj... to Zuza nie jest dziewczyną Marco?
-to długa historia...-odpowiedział z przekąsem Mario
-a mogę ją usłyszeć?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem
-może później...- odpowiedział Mario po czym się uśmiechnął
-ale jestem głupi, miło mi.- Mo wyciągnął rękę ku mnie a ja wyswobodziłam się z objęć Mario i powtórzyłam gest.
-Zuza, dla przyjaciół Zu.
- mi mów Mo.- obdarował mnie kolejnym promiennym uśmiechem.- to co gramy?
-ja tylko popatrzę- splotłam ręce za sobą i się uśmiechnęłam, chłopcy zasiedli na kanapie i włączyli grę, ja położyłam się za nimi. 30 minut później Mario wstał jak poparzony a ja i Mo spojrzeliśmy na niego pytająco.
- kruszynko twoje rzeczy są nadal w hotelu.- przeczesał swoje włosy ręką.
-oh, no tak... pojedziemy po nie koło 13? bo o 10:00 miałam spotkać się z Anią...
-to chyba się spóźniłaś, jest 12:00..
-coo?! tyle czasu rozmawialiśmy? Jezuu..
-jak chcesz podwiozę cię do Lewego.
-nie, zaraz zadzwonię do Ani.- chwilę potem stałam już na tarasie i wykręcałam numer do Ani, kilka minut później już wyjaśniałam jej całą sytuację, gdy nagle drzwi się otworzyły i wyszedł Mario z bluzą w ręku, którą po chwili narzucił mi na ramiona. Ania pytała jeszcze kilka razy czy na pewno wszystko jest okay, ale w końcu się rozłączyłyśmy i usiadłam na schodkach tarasu. Było zimowe południe, chociaż śniegu jeszcze nie ma, za to nad Dortmundem zebrała się straszna mgła. Siedziałam i wpatrywałam się w przestrzeń przede mną. Myślałam nad tym czemu wszystkim tak bardzo zależy na tym, żeby nas rozdzielić, przecież nikomu nic nie zrobiliśmy, jesteśmy dla siebie jak tlen, nie mogą tak po prostu nas rozdzielać...
-Zu?- wyrwał mnie z zamyślenia głos Mo, obróciłam się do niego z pytającym spojrzeniem- lecę już, pa.- podszedł i dał mi buziaka w policzek.
-pa.- uśmiechnęłam się- i dziękuję.
- nie ma za co. Już Mario mi opowiedział, cieszę się że mogłem wam pomóc.- powiedział i znowu zostałam sama na tarasie, nagle zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać i mimowolnie ziewnęłam co zauważył stojący w drzwiach Mario.
-kruszyno chyba mało spałaś?
-nie spałam...
-to zapraszam do łóżka...-uśmiechnął się łobuzersko
-jakie ty mi propozycje składasz?- zaśmiałam się, a Mario mnie przytulił i również zaczął się śmiać. Później zaprowadził mnie do pokoju i sam pojechał po moje rzeczy, a ja szczęśliwa zasnęłam, mając nadzieję że to nie sen...
                                                   *                         *                       *
od autorki: Kochani Szczęśliwego Nowego Roku! Jak tam po sylwestrze, mocno głowa bolała?
A więc to 32 rozdział, a jednocześnie pierwszy w tym roku. Oddaję go w Wasze ręce i Pozdrawiam   /Patty :3

3 komentarze:

  1. trochę głupio , że zrobiłaś z Reusa tego złego no ale trudno
    czekam na newsy! / Olli

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj kolejny ! i ma być więcej niż 10 rozdziałów i częściej dodane

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze, że Moritz pomógł im wyjaśnić tę sprawę, bo pewnie gdyby nie on nie doszliby do porozumienia. Znowu są razem i tak ma pozostać <3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na:
    http://oszukany-przez-zycie.blogspot.com/
    http://b-jak-borussia.blogspot.com/
    XO.

    OdpowiedzUsuń