Gdy tylko się przebudziłam spojrzałam na zegarek, wskazywał on 17:48, na dworze było już ciemno, ale za to w pokoju, w którym się znajdowałam była zapalona jedna lampka, która dawała przyjemny półmrok. Na brzegu łóżka siedział Mario i z uśmiechem mi się przyglądał.
-czyli to nie sen..-wypowiedziałam na głos swoje myśli- to że z nami jest wszystko jest w porządku....?
-nie kruszyno, to nie sen.- powiedział po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole.-tak bardzo cię kocham.
- a ja ciebie- usiadłam i spojrzałam mu w oczy, były takie smutne...- co się dzieje?
-nic, po prostu nie wiedziałem, że Marco jest taki...- wzdychnął ciężko i spojrzał w okno, znajdujące się przed nim- byłem u niego, chciałem wyjaśnij ale zbył mnie...
-Jezu...- jęknęłam a Mario z troską na mnie spojrzał- zaczynam żałować, że Nuri mnie wtedy zobaczył i pojechał później do tego szpitala. Gdyby mnie nie poznał, wcale nie byłoby mnie w waszym życiu, a moja osoba tak bardzo by nie namieszała. Nie miałbyś spiny z Marco i dalej by był twoim najlepszym przyjacielem, rozumiesz to ja jestem główną przyczyną większości konfliktów między wami!- poczułam jak z moich oczu wydostają się łzy.
-kruszyno, nie pozwolę ci tak myśleć. Odkąd się pojawiłaś, ja dowiedziałem się co znaczy kochać i tęsknić. Gdy tylko gdzieś znikasz zaczynam tęsknić za twoimi oczami, ustami, głosem, ruchami, dotykiem, za tobą, za każdą cząstką ciebie. Stałaś się i jesteś moim życiem. Nie pozwolę, by ktoś nas rozdzielił, nasz miłość jest wieczna, zobaczysz.- spojrzał mi w oczy po czym przytulił do siebie.
- to może ja z nim pogadam?- zapytałam nieśmiało
-ufam ci i jeśli chcesz z nim pogadać to okay.
-spotkam się z nim i to załatwię.
-dobrze.- pocałował mnie w czubek głowy.
"chyba musimy pogadać" taką wiadomość wysłałam do blondyna, a niemal natychmiast przyszła odpowiedź "o której i gdzie?. będę". Umówiłam się z nim za godzinę w restauracji, znajdującej się niedaleko stadionu. Do spotkania miałam godzinę, dlatego poszłam się ogarnąć, ubrać i musiałam wychodzić.
- gdyby coś dzwoń.- zapewnił Mario odprowadzając mnie do drzwi.
-dobrze i dziękuję, że przywiozłeś moje rzeczy.
- nie ma sprawy kruszynko.
-kocham cię- powiedziałam i pocałowałam go
-ja ciebie też. Uśmiechnął się a chwilę później siedziałam już w taksówce i rozmyślałam nad przebiegiem spotkania. Bałam się, że blondynowi znowu coś głupiego strzeli do głowy, więc od samego początku postanowiłam trzymać się na dystans. Stwierdziłam, że tylko to z nim wyjaśnię i pojadę do domu. Nie miałabym ochoty spędzać z nim większości wieczoru po tym co zrobił. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos kierowcy:
-jesteśmy na miejscu. O tej godzinie na stadion?
-mam coś do załatwienia...- niechętnie się wytłumaczyłam- ile się należy?- zapytałam po chwili.
-14 euro. - po chwili stałam już przy stadionie, miałam jakieś 15 minut, dlatego postanowiłam że wysiądę wcześniej i się przejdę, uspokoję trochę emocje i odetchnę świeżym powietrzem. Szłam wzdłuż stadionowego parkingu, był pusty, ale czemu się dziwić skoro zaczęła się przerwa świąteczna dla piłkarzy. Chwilę później przeniosłam wzrok na postać, która stała jakieś 20 metrów przede mną, dobrze znana mi postura sprawiła, że byłam pewna że to Marco, patrzył w moim kierunku, by za chwilę ruszyć mi na przeciw. Teraz moje ciało przeszły dreszcze, a ręce zaczęły się trząść, oddech przyśpieszył. Bałam się konwersacji z nim, bo to jednak mój przyjaciel. W końcu byliśmy obok siebie, ale żadne z nas nie zabrało głosu, szliśmy po parkingu jak para zwykłych przyjaciół, żadnej kłótni, awantury- jak kiedyś... Doszliśmy do miejsca gdzie się poznaliśmy i mimowolnie spojrzeliśmy na siebie. Teraz zupełnie nie zmierzaliśmy w kierunku restauracji, oboje bez słów postanowiliśmy postawić na rozmowę przy spacerze. W jednym momencie Marco przystanął i spojrzał w moje oczy.
-przepraszam... wiem, że to niewiele między nami zmieni, ale naprawdę mi przykro, zrobiłem to z troski o ciebie i Mario.- widziałam po jego oczach, że naprawdę mu przykro, co jak co ale z jego oczu czytałam jak z otwartej księgi.
-z troski?- zapytałam bez emocji oddalając się
-tak, Ann postawiła warunek, na który musiałem się zgodzić, bo obiecałem ci że dopilnuję tego by włos ci z głowy nie spadł.- chwycił delikatnie moją dłoń zatrzymując mnie, popatrzyłam na niego a on szybko puścił moją rękę.
-nie rozumiem czegoś, czy ona groziła że coś mi się stanie jeśli tego nie zrobisz?- zaczęłam się lekko denerwować.
-tak...-przytaknął smutno- nie mogłem pozwolić na to! Nie mógłbym na siebie patrzeć gdyby coś ci się stało, choć nawet teraz nie mogę na siebie patrzeć po tym co zrobiłem tobie i Mario...
-a co takiego powiedziała?- zaciekawiłam się
-powiedziała, że jej koledzy chętnie się tobą zajmą i jak to usłyszałem, coś we mnie pękło i się zgodziłem...-widziałam, że zaszkliły mu się oczy, zrobiło mi się go żal i mimo że byłam na niego naprawdę wściekła, teraz złość ustąpiła współczuciu.
-to czemu nie wyjaśniłeś tego Mario, tylko go zbyłeś...
-nie chciałem, żeby uznał mnie za prostaka co zwala winę na kobietę a sam nie weźmie niczego na swoje barki...
-ale, on cię potrzebuje, tak samo jak ty jego... pojedź ze mną i pogadaj z nim.
-sam nie wiem... nie dzisiaj.- przeczesał ręką włosy.
-Marco...
-Zu, myślisz że to wszystko da się naprawić?
-myślę, że da się to naprawić, bo bardziej schrzanić już się tego nie da.- posłałam delikatny uśmiech w jego kierunku, a on odpowiedział tym samym.
-to przyjmiesz moje przeprosiny i zaczniemy od nowa?
-przyjmę, jeśli obiecasz, że pogadasz z Mario...
-pogadam, jutro. Obiecuję.
-w takim razie, zaczynamy od nowa i przeprosiny przyjęte i nie odwalaj takich numerów...
-nie mam zamiaru.- powiedział i ruszyliśmy przejść się jeszcze kawałek, gadaliśmy jeszcze chwilę o Mario, później blondyn opowiedział mi o swojej spinie z Nurim, który widział zdjęcia, koniec końców Reus wytłumaczył mu wszystko a Sahin jak to Sahin trochę się jeszcze pieklił, ale szybko mu przeszło. Minęliśmy park i postanowiłam zadzwonić po taksówkę, ponieważ zbliżała się już 21:00 i przyszedł sms od Mario, który się martwił. Kilka minut taksówka przyjechała na miejsce, więc pożegnałam się z blondynem i powiedziałam, że chcę go jutro u nas widzieć. Równo o 21:30 weszłam do domu, w którym unosił się przyjemny zapach.
-wróciłam!- powiedziałam wchodząc przez drzwi.
- o moja kruszyna wróciła i jak było?
-wszystko mi wyjaśnił, a tobie bał się powiedzieć...- powiedziałam zdejmując kurtkę- zaraz ci wyjaśnię...
- przygotowałem kolację. - objął mnie i poprowadził do cudownie zastawionego stołu.
- hmm... wino, świece? kochany jesteś.- pocałowałam go w pliczek po czym usiadłam
-to nic takiego, kochanie..- postawił talerz z pizzą i zasiadł na przeciwko mnie. Nalał wina i uśmiechnął się, a ja opowiedziałam mu wszystko czego się dziś dowiedziałam. Widziałam, że jest oburzony ale jednak mi wierzy, przez dłuższą chwilę nie mógł się uspokoić, bolało go to że jego była, jest zdolna tak bardzo kogoś zaszantażować. Podeszłam do niego i szepnęłam do ucha że już jest w porządku i nie ma się czym przejmować, przytuliłam go i dopiero wtedy się uspokoił. Po kolacji spędziliśmy czas grając w karty przy kominku,
-oszukujesz!- powiedziałam śmiejąc się a on spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
- wcale nie. - zaczął się śmiać i chować karty za siebie.
-pokaż!- podeszłam i przytuliłam go żeby wziąć karty a on zaczął mnie łaskotać w końcu oboje po niedługim czasie leżeliśmy na podłodze i nadal nie mogliśmy opanować rozbawienia.
-masz ochotę na jakiś film?- zapytał z uśmiechem, przytulając mnie do siebie.
-na "zostań jeśli kochasz"- podniosłam głowę z jego klatki piersiowej i spojrzałam mu w oczy.
-zostałem, bo kocham.- uśmiechnął się łobuzersko.
-idź włącz film, a ja się przebiorę.- zaśmiałam się.
-okay.-odprowadził mnie wzrokiem na górę. Szybko przebrałam się i zeszłam do Mario, który już na mnie czekał. W połowie filmu zaczęłam robić się senna, ale jednak wytrwałam do końca, przytulając się do mojego ukochanego. Nie obyło się bez wzruszenia z mojej strony, ale Mario dzielnie ratował sytuacje ocierając mi łzy. Później poszliśmy się położyć, ale długo rozmawialiśmy o nas i o tym że po powrocie z Polski urządzimy wigilię dla naszych rodzin u nas w domu i w końcu oboje poznamy naszych rodziców. Ostatecznie koło 3:00 zasnęłam....
* * *
od autorki: ojejku sprężyłam się i tak jak obiecałam już mamy 33 rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Następny pojawi się pewnie w piątek bo wcześniej już chyba nie zdążę.
Czytasz? = skomentuj i zmotywuj :3
Pozdrawiam /Patty :3
Rozdział megaaa:D
OdpowiedzUsuńMega fajny !
OdpowiedzUsuńchyba do piątku dotrwam ... ale może wcześniej da rade !
No nareszcie ta cała sytuacja z Reusem się wyjaśniła. Mam nadzieję, że jak porozmawia z Mario, on mu wybaczy i będzie idealnie :***
OdpowiedzUsuńRozdział REWELACYJNY!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie <3
XO.
Dobrze, że Zuza wyjaśniła całą sytuację z Marco. Mam teraz nadzieję, że duet Götzeus się pogodzi i będzie jak dawniej.
OdpowiedzUsuńMario romantyk :)
Jeśli chodzi o rozdział to nie umiem dobrać co czuję po jego przeczytaniu. Oczywiście w tym dobrym sensie :)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Buziaki :*
Nadrobiłam cały :3
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie xd
Nie mogę doczekać się kolejnego :*
http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com/ zapraszam ;)